Każdemu wolno marzyć. Redaktor Wilkowicz na przykład snuje marzenia, by wyeliminować fikcję ustawy antylichwiarskiej. Zgodnie z nią obecny poziom lichwy to 10%. Oczywiście wszyscy doskonale wiedzą, że kredytu o takim poziomie realnego oprocentowania w Polsce po prostu nie ma. Ale poudawać normalność trochę można.

Zmiana tej sytuacji jest banalnie prosta: Banki i firmy pożyczkowe muszą przestrzegać czterokrotności, ale mają też drugi obowiązek – podawania rocznej rzeczywistej stopy procentowej (RRSO), która pokazuje wszystkie koszty związane z kredytem, tak jakby to były odsetki, i to w przeliczeniu rocznym. Im szybciej dzisiejsza czterokrotność stopy lombardowej zostanie zamieniona na limit RRSO, tym lepiej.

Lepiej dla kogo?

Chyba nie dla lichwiarzy?

A pomysł, że IIIRP stawia interes społeczny przed interesem banksterów jest zupełnie nie do zaakceptowania.

Akt zdrady dokonał się 19 lipca 1989 roku. Teraz nie ma już najmniejszych wątpliwości. Ujawnił to senator Mieczysław Gil w wywiadzie "To miała być prawa Polska": Ale trzeba pamiętać, że ogromny wpływ na nasze decyzje mieli Amerykanie, którzy np. naciskali, by Wojciech Jaruzelski został wybrany na prezydenta, bo uważali, że od tego będzie zależeć przyzwolenie i neutralność Rosji. Dlatego kto chce, może nas krytykować, ale naszym usprawiedliwieniem była ówczesna sytuacja polityczna. Myśmy jeszcze długo się bali, że Rosjanie wejdą do Polski.

Do tej pory sądzono, że wybór Jaruzelskiego był wynikiem politycznych targów. Można było uważać tą decyzję za głupią, ale wydawała się ona decyzją suwerenną – dokonaną przez parlamentarzystów w imieniu odzyskującego suwerenność narodu.

Okazuje się jednak, że nie. Przyszedł czas próby dla styropianowej elity i ona nie zdała egzaminu. Ze strachu przed Ruskimi wyrzekła się suwerenności. Sprzedanie Polski banksterom to był jedynie dalszy ciąg tego procesu wyzbywania się suwerenności.

Senator Gil jest prawym człowiekiem. Ma prawo bronić okrągłego stołu i spisku w Magdalence. Gdyby w wyniku tych układów wyłoniła się Wolna Polska – należałoby je uznać za słuszne. Po owocach ich poznacie.

Nie można także mieć pretensji do Amerykanów. Z ich perspektywy mogło się wydawać, że wybór Jaruzelskiego chroni nas przed inwazją – ale nie powstrzyma przemian. Jednak każdy Polak wówczas wiedział, że tej rodzącej się wolności nie da się już powstrzymać. Gdyby wówczas Rosjanom przyszła do głowy interwencja (a nic na to nie wskazywało), naród broniłby swojej wolności. Kto teraz stawałby w obronie III RP? Takie są konsekwencje zdrady. Zdradzony naród, karmiony zdradą dzień po dniu z czasem przestaje być narodem.

Być może ten akt zdrady tłumaczy także obecną rusofobię styropianowej elity. Może to odreagowanie tego strachu z roku 1989 i próba znalezienia obiektywnych przyczyn własnej małości. Zdradzonej cnoty odzyskać nie można. Lata mijają, a skundlona pseudo-elita nadal merda ogonem na głos swego amerykańskiego pana. Jest gotowa podjąć działania nawet w najbardziej oczywisty sposób szkodzące naszym interesem.

Po ujawnieniu przez niemiecki Der Spiegel kłamstw amerykańskiego generała Philipa Breedlove chyba nikt nie ma wątpliwości, że Amerykanom nie zależy na zakończeniu ukraińskiego konfliktu. To grozi wojną na niewyobrażalną skalę. Ale nasza Trybuna Ludu bez żenady publikuje kolejne propagandowe wystąpienia Amerykanina.

 

JW

Der Spiegel opublikował artykuł, w którym ostro krytykuje naczelnego dowódcę NATO w Europie, amerykańskiego generała Philip Breedlove. Generał ten od dawna uprawia propagandę, próbując zniweczyć wysiłki prowadzące do pokojowego zakończenia konfliktu na Ukrainie. Jako przykład podane jest jego wystąpienie w końcu lutego, gdy wbrew faktom głosił drastyczne zaostrzenie konfliktu. Zdaniem władz niemieckich, celem generała jest pokrzyżowanie planów Niemieckich, zmierzających do zakończenia konfliktu. Niemcy interweniowali u szefa NATO.

Tekst w poważnym niemieckim tygodniku, pełen faktów i komentarzy ważnych polityków nie mógł pozostać nie zauważony, nawet w bezgranicznie oddanych propagandzie polskich mediach. Informację o artykule opublikował PAP.

Amerykanie nigdy nie kryli się ze swoimi planami: Niemiecka technologia i kapitał połączony z rosyjskimi surowcami: to byłoby wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych! Temu Ameryka jest gotowa przeciwdziałać. Porozumienie z Mińska z pewnością nie jest im na rękę. Nie ma się więc co dziwić amerykańskiemu generałowi – on działa zgodnie z amerykańską racją stanu. A że przy tym łże jak najęty? To nie miałoby znaczenia, gdyby Niemcy nie powiedzieli dość. I co teraz ma zrobić biedna Polska? Kiedyś Kwaśniewski powiedział, że wybór między UE i NATO nie istnieje, bo to tak jakby wybierać między tatą i mamą. Co jednak zrobi, gdy tata z mamą się kłócą? Na razie konflikt jest na takim etapie, że obie strony mogą zapewniać, że on nie istnieje.

Odgadnięcie trendów stanowi dla inwestorów giełdowych podstawę sukcesu. Dlatego zawsze będzie zapotrzebowanie na ekspertów.

Korzystanie z ich rad wymaga jednak w miarę krótkiej pamięci. Jeszcze kilka tygodni temu powszechnie uważano, na przykład, że złoty będzie się umacniał. Tymczasem kurs dolara wobec złotego przekroczył już 3.80. Według ekspertów na ten gwałtowny spadek wartości złotego wobec dolara mają wpływ dane amerykańskiego rynku pracy. Zaś decyzja o obniżce stóp przez polską RPP okazała się przeciwskuteczna. Tak na logikę, niższe stopy dają niższy zarobek – więc inwestycja jest mniej atrakcyjna i może to wpływać na chęć pozbywania się danej waluty.

Jeszcze bardziej sprzeczne z logiką jest wyjaśnienie dynamiki rynku rosyjskiego w powiązaniu z przyznaniem przez agencje Rosji ratingu na poziomie śmieciowym. Śmiecie – a więc bez wartości. Tymczasem moskiewski indeks giełdowy rośnie rekordowo szybko, a rubel umacnia się wobec dolara. Nie widać też gwałtownych zmian na rynku rosyjskich obligacji. Wielki kapitał wraca do Rosji, co fachowcy komentują następująco: cięcie ratingu Rosji przez agencję Moody's do poziomu "śmieciowego" był od dawna oczekiwane przez rynek, więc nie wywołało szoku.

Szok wywołuje za to taka logika: co prawda to co chcemy kupić nie ma wartości (śmiecie), ale o tym wiadomo już od dawna, więc to nas nie odwiedzie od decyzji zakupu.

Korelacja między wróżbami i rzeczywistością zachodzi zapewne nawet wówczas, gdy trudno w tych wróżbach dostrzec jakąś logikę. To może działać jak samospełniająca się przepowiednia. Ale od hazardu nie należy oczekiwać funkcjonowania według zasad logiki.

Konwencja wyborcza Bronisława Komorowskiego zainicjowała objazd kilkunastu „bronkobusów” po kraju. Porównując wygląd tego wyborczego pojazdu z poprzedniej kampanii (górne zdjęcie) z obecnym, widzimy zniknięcie napisu „Zgoda buduje”. Może jakiś przedstawiciel partii, która całą swoją strategię polityczną sprowadziła do atakowania, obrażania, poniżania opozycji poczuł się odrobinę zażenowany tym napisem? Przecież nawet obecnie zamiast merytorycznych argumentów, zwolennicy „Bronka” dzielą kandydatów na „poważnych” i „niepoważnych”. Niestety – ten poważny (bo chyba jest tylko jeden) nie zna takich słów jak „zażenowanie” i „przyzwoitość”. Dlatego w przemówieniu inauguracyjnym „Bronka” słowo „zgoda” pojawiało się co chwilę.

Ten brak zażenowania może wynikać z tresury mistrzów dialektyki, jaką obowiązkowo przechodził każdy absolwent kierunków humanistycznych w czasach, gdy „Bronek” zdobywał wykształcenie.

Tylko zastępując logikę dialektyką, można zrozumieć inauguracyjne przemówienie Bronka.