Jest rok 2008. W Polsce prezydent Lech Kaczyński w ciągłym sporze z premierem Donaldem Tuskiem. Wicepremierem i ministrem gospodarki jest Waldemar Pawlak. Na Ukrainie sytuacja bardzo podobna. Dwuwładza podzielonych bohaterów „Pomarańczowej Rewolucji. Premierem jest Julia Tymoszenko a prezydentem Wiktor Juszczenko. Ich spór dotyczący głównie relacji ukraińsko-rosyjskich opisał na swoim blogu Andrzej Szcześniak. Według niego negocjowane 2 października 2008 porozumienie było dla Ukrainy korzystne. Jednak te negocjacje wyglądały ze strony Rosjan mniej więcej tak: my wam sprzedajemy gaz po 180 dolarów za 1tys.m3, a wy dostarczyliście broń Gruzji? No to proponujemy cenę „rynkową”, czyli trzykrotnie wyższą. Tymoszenko wyraziła nadzieję, że to nie popsuje wzajemnych relacji, bo cena proponowana przez Gazprom byłaby szokiem dla ukraińskiej gospodarki. Zbliżała się zima, a nie uregulowane należności za gaz groziły wstrzymaniem dostaw.

Tego samego dnia (2X2008) zwolennikom Juszczenki udało się cofnąć ustawy ograniczające jego kompetencje. Zaczęły się oskarżenia Tymoszenko o sprzyjanie Moskwie. Dochodziło do gorszących awantur, których efekty Andrzej Szcześniak podsumowuje następująco: Tuż przed końcem roku, gdy jeden przelew i jedna podróż pani premier do Moskwy oszczędziłaby Europie potężnego kryzysu, wydarzyły się rzeczy, które uniemożliwiły porozumienie. Nagle prezes Naftogazu Oleg Dubina zniknął i odmówił współpracy z premier Tymoszenko. Nie dało się także przelać pieniędzy na konto Gazpromu.

Podatki w Polsce to niesprawiedliwość wołająca o pomstę do nieba.

1. Przede wszystkim podatek „pogłówny” w postaci składek ZUS od osób prowadzących działalność gospodarczą. Jest to najbardziej niesprawiedliwy podatek, płacony bez względu na to czy osiągamy dochód. Narastające rozwarstwienie społeczne powoduje, że w ubogich regionach zarobki są kilkakrotnie niższe, niż w dużych miastach. Siłą rzeczy przekłada się to na niższe ceny usług i mniejsze zyski drobnych przedsiębiorstw. Jeśli w Warszawie firma z danej branży wypracuje 5tys zysku, to 1tys podatku na ZUS może nie być uciążliwe. Taka sama firma na prowincji może liczyć na zysk nawet dwukrotnie mniejszy, a wówczas podatek prowadzi do przekroczenia granicy ubóstwa. W sposób ewidentny napędza to szarą strefę, albo prowadzi do zaniku działalności gospodarczej. Przedsiębiorca najczęściej staje się „słoikiem” albo emigrantem.

2. Drugim elementem niesprawiedliwości jest niska kwota wolna od podatku. Osoby zarabiające niewiele są przez to pozbawiane przez państwo części dochodu nawet wtedy, gdy nie wystarcza on na utrzymanie rodziny.

3. Kolejny istotny problem to zgodność systemu podatkowego z zasadą pomocniczości. Poza podstawowymi zadaniami państwa (obronność i bezpieczeństwo), wszystkie inne powinny uwzględniać zasadę pomocniczości, a finansowanie z podatków powinno uwzględniać lokalne potrzeby i uwarunkowania. Siłą rzeczy podatek lokalny jest bardzo dobrym rozwiązaniem.

4. Ostatnim problemem związanym z podatkami jest złożoność tego systemu. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której przeciętny człowiek nie jest w stanie samodzielnie ogarnąć systemu podatkowego w całej jego złożoności

Poniżej zostanie zaprezentowana propozycja reformy systemu podatkowego, z uwzględnieniem powyższych problemów.

Dokonane z inicjatywy rządu zmiany w ustawie o promocji zatrudnienia to dobry przykład bezprawia, jakie panuje w naszym państwie.

Rząd przygotowując nowe regulacje dokonuje oceny skutków regulacji (OSR). Jak czytamy w rządowym dokumencie: OSR przeprowadzana przed powstaniem założeń do aktu prawnego stanowi, zgodnie z nowelizacją Regulaminu Pracy Rady Ministrów z 31 marca 2009 r. (M.P. nr 20, poz. 246) integralną część procesu opracowania, opiniowania, uzgadniania i rozpatrywania projektów aktów normatywnych przyjmowanych przez Radę Ministrów. Oznacza to, że konsultacje powinny rozpocząć się jeszcze przed przygotowaniem projektu założeń.

Jak wyglądają te konsultacje?

W listopadzie ubiegłego roku do sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz niektórych innych ustaw. W uzasadnieniu czytamy: Projekt ustawy był również przedmiotem konsultacji dokonanych z przedstawicielami urzędów pracy na spotkaniu w siedzibie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, jak i w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

Po kilku miesiącach prace się zakończyły i prezydent podpisał nowelizację. Jakiś dziennikarz PAP wziął telefon i popytał dyrektorów urzędów pracy, co o niej sądzą. Ich krytyka jest druzgocąca.

Zakończyła się konferencja NETmundial 2014  poświęcona prywatności w internecie. Udało się uzyskać dość ogólnikowe porozumienie.  Polska zabiegała w szczególności o to, by zmienić lub usunąć kontrowersyjne sformułowanie o masowej inwigilacji. Z początkowego brzmienia tekstu wynikało bowiem, że dopuszczalna może być masowa inwigilacja, przechwytywanie i gromadzenie danych „zgodne z prawami człowieka i demokratycznymi wartościami”. Polska broniła stanowiska, iż "masowa inwigilacja" z definicji  nie może być zgodna z prawami człowieka i wartościami demokratycznymi.

Rządy prawa i wartości demokratyczne państw stanowią bowiem, że przechwytywanie danych lub inwigilacja może być dopuszczona tylko według szczegółowych i ściśle określonych zasad:

 Minister finansów Mateusz Szczurek obiecuje: Jeżeli ściągalność podatków się poprawi czy to wskutek naszych działań, czy poprawy koniunktury i będziemy na dobrej drodze do ograniczenia deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB to wtedy nie będzie żadnych powodów aby odwlekać obniżkę VAT z powrotem do 22 proc. dla podstawowej stawki już w 2016 roku.

Warto w tym kontekście przypomnieć inne obietnice. Donald Tusk w expose (a więc poważna sprawa) 23.11.2007r. mówił:

Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie w związku z tym stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych. Dotyczy to i musi dotyczyć wszystkich. I tych mniej zamożnych i tych bogatszych. Wszyscy mają prawo do tego, aby państwo przyjęło wreszcie kierunek na obniżanie podatków i danin publicznych. Będziemy prowadzili tę politykę rozważnie, to musi być rozważny marsz. Ale chcę, aby to był marsz zawsze w jednym kierunku, zawsze w kierunku niższych podatków i zawsze w kierunku rezygnacji z nadmiernych, często zbędnych danin publicznych, jakie obywatel płaci na rzecz administracji.

W 2010 roku mieliśmy kolejne obietnice:

Pierwszą podwyżkę VAT z obecnie obowiązujących stawek: 22-procentowej podstawowej i 7-procentowej obniżonej, na 23 i 8 proc. premier zapowiedział na początku sierpnia. Wtedy też zapewniał, że wzrost podatku jest tylko tymczasowy i po trzech latach stawki z całą pewnością wrócą do obecnego poziomu.

Trzy lata od 2011 to chyba 2014? W tej sytuacji kolejne obietnice na "po wyborach" to zwykła bezczelność.