Amerykański Sąd Apelacyjny uznał działania NSA, ujawnione przez Edwarda Snowdena za bezprawne. Władze USA nadal utrzymują, że masowa inwigilacja połączeń telefonicznych dotyczy jedynie metadanych (a więc kto z kim się łączy), a nie samej treści rozmów. Sąd uznał jednak, że także w tym zakresie dochodzi do naruszenia konstytucyjnych swobód.

Ten wyrok nie ma większego wpływu na sytuację ukrywającego się w Rosji Edwarda Snowdena. Może natomiast być ważnym argumentem w toczące się w Niemczech dyskusji na temat współpracy wywiadów. Okazało się bowiem, że niemiecki wywiad współpracował z Amerykanami przy inwigilacji polityków europejskich.

Tak się złożyło, że w samej końcówce kampanii wyborczej ukazał się w „Rzeczpospolitej” tekst dotyczący „bańki informacyjnej”. Amerykańskie badania wykazały, że wskutek algorytmów doboru treści do preferencji użytkowników internetu, mają oni mniejsze szanse na dotarcie do treści niezgodnych z deklarowanymi poglądami. Na dodatek sami jesteśmy jeszcze gorszymi cenzorami – własne przekonania zmniejszają prawdopodobieństwo przeczytania „niezgodnego ze światopoglądem" artykułu nawet o 17 proc.

Bardzo niski poziom dziennikarstwa w Polsce oraz nadmiar agresji i ideologii sprawiają, że w Polsce można się spodziewać jeszcze mocniejszej polaryzacji. Izolowanie się od treści, które są dla nas nieakceptowalne to kwestia pewnej higieny psychicznej.

Trudno powiedzieć na ile był to wynik świadomego wyboru, ale strategia na przetrwanie obecnego lokatora Pałacu Prezydenckiego ewidentnie wykorzystuje efekt informacyjnego bąbla. Wewnątrz tego bąbla obraz rzeczywistości jest w największym skrócie następujący:

  • Polska rozwija się dynamicznie dzięki temu, że udało się stworzyć solidne fundamenty państwa;

  • Polska zapewnia sobie bezpieczeństwo dzięki udziałowi w strukturach międzynarodowych (UE, NATO, MFW,….) oraz sojuszom w ramach NATO;

  • nie wszystko funkcjonuje idealnie, bo państwo ma swoje ograniczenia – jeśli chcemy poprawy w jakiejś dziedzinie, to trzeba znaleźć źródło finansowania, a podatków w nieskończoność podnosić nie można; potrzebny jest więc jakiś rozsądny kompromis;

  • w tej sytuacji niezbędna jest aktywność indywidualna obywateli; jeśli w tych sprzyjających warunkach komuś się nie wiedzie – to może mieć pretensję tylko do siebie.

Pomysł na wygranie wyborów przez Bronisława Komorowskiego polega na tym, żeby wszystkich jego krytyków zepchnąć do roli wichrzycieli zagrażających tym osiągnięciom. Komorowski jako reprezentant „Polski racjonalnej” jest jedynym gwarantem niezakłóconego rozwoju.

W teorii kursy walut zależą od siły gospodarek poszczególnych krajów. Powinny być one skorelowane z parytetem siły nabywczej (PPP), szacowanym ramach OECD w ten sposób, że siła nabywcza różnych walut wyrównuje się i następuje eliminowanie różnic w poziomach cen między krajami. Jednak polityka monetarna państw bierze pod uwagę także (a może przede wszystkim) koszty obsługi zadłużenia zagranicznego oraz korzyści z wymiany międzynarodowej. W szczególności dotyczy to Chin, które od lat były oskarżane o zaniżanie kursów walut celem wspierania ekspansji gospodarczej.

Kontrowersje wobec wartości juana odżyły ostatnio, gdy Chiny podjęły starania, aby ich waluta zyskała status waluty rezerwowej. W szczególności chodzi o akceptację jej jako piątej w koszyku walutowym SDR. Chiny zwróciły się oficjalnie do MFW z taką propozycją.

Jednak Amerykanom niezbyt się to podoba, a brak jasnych reguł sprawia, że pozycja dolara zostanie zachowana – pomimo ewidentnych zmian w światowej gospodarce. Ich zdaniem fakt, że juan jest piątą najważniejszą walutą dla handlu światowego, nie wystarczy, aby być ujętym w koszyku SDR.

Chiny nie zamierzają się poddawać. Oczekuje się w związku z tym większej liberalizacji przepływów kapitałowych, co znacząco wzmocni zaufanie do juana.

Po debacie prezydenckiej atmosfera w mediach podła i ponura. W TVP Info dwaj naukowcy z "wiodącej uczelni" razem z redaktor prowadzącą debatowali jak mogło dojść do tak gorszących scen. Zielona Wyspa rozkwita. Sondaże pokazują, że Polska rośnie w siłę a ludziom się żyje dostatnio. A tymczasem kandydaci na prezydenta krytykują instytucje państwa, jakbyśmy pod okupacją byli. Nie podoba im się prawo, urzędy skarbowe, biurokracja, a nawet (o zgrozo!) ZUS. Poza oczywiście kandydatem jedynie słusznym, którego „ręka boska obroniła” przed udziałem w tym żenującym widowisku.

Drugim zapodanym przez redaktor prowadzącą tematem było: jak nie dopuścić na przyszłość „egzotycznych kandydatów” do kandydowania. Na początku transformacji przecież mówiono, że to choroba młodych demokracji. Ale teraz mamy już demokrację dojrzałą, więc co ci „egzotyczni” sobie myślą!? Jest pomysł, aby zwiększyć ilość potrzebnych podpisów. Rzeczywiście – gdyby tak wymagać co najmniej milion, to tylko duże partie mogłyby wystawiać kandydatów. O dziwo pomysł ten nie spotkał się z entuzjazmem eliciarzy z UW. Schizofrenia społeczeństwa któremu jest dobrze, a zachowuje się jakby było źle to dla nich bardziej interesujący temat.

Oby wreszcie wybieranie Komorowskiego na drugą kadencję dobiegło końca, bo się nam elita całkiem rozklei.....

Może na pocieszenie fragment piosenki genialnego Jacka Kaczmarskiego (jest to fragment rozmowy starszego kolegi współczesnych eliciarzy M. F. Rakowskiego z towarzyszami z Moskwy):

Nakaniec, kagda ja włast' uże dostał -
Eta włast' nad partią, której prawie nie ma.
Da, nie wierił nikagda ja w Krugłyj Stoł,
No padumał ja - pust' razgawarywajut:
Ale teraz, kiedym wreszcie partię wziął
Partia nie ma już na swoje rządy kraju.
Zdies' buntowszcziki uż padnimajut łby
I odeszły od nas sojusznicze partie.
Głodny naród zaraz będzie pragnął krwi.
Towarzyszu, pomagitie! Ja się martwię.

- Mieczisław Josifowicz, nie biezpakojties':
My pamożem wam, kak smożem, no inacze -
A paka wy s opozicjej nie barojties;
Szto eta za kamunist, katoryj płaczet?

Bez udziału Komorowskiego odbyła się w telewizji debata prezydencka. Urzędujący Prezydent stwierdził, że nie przyjdzie bo go będą atakować. A on nie chce uczestniczyć w 'płytkiej awanturze'. Bardzo słusznie – Polacy powinni mieć 100% pewności, że wybierają idiotę na prezydenta :-(.

Spośród pozostałych kandydatów nie objawił się żaden mąż stanu. Zadziwiająco słabo wypadł Andrzej Duda. Jego wystąpienia przeradzały się w głoszenie haseł na czas (tykający zegar ograniczał długość wypowiedzi). Mało konkretów, dużo zapewnień. Widać, że sztab wyborczy Dudy ocenił społeczeństwo według sondaży dających zwycięstwo Komorowskiemu.

Najciekawszym w debacie był jak zwykle happening Janusza Korwina-Mikke. Zapewnił on, że wycofa się z wybporów i poprze Kukiza, jeśli w wyborach w Wielkiej Brytanii sprawdzą się JOW'y i „trzecia siła” (UkiP) zdobędzie przynajmniej tyle głosów, ile dają jej sondaże. Według JKM bowiem JOW'y są korzystne dla dużych partii i w Polsce oznaczałyby one rządy PO i PiS.

Pozytywne w tej debacie była duża zgodność w ocenie naszej gospodarki. Już wszyscy dostrzegają to, że polskie prawo podatkowe nadaje się tylko do kosza i brak jest wolności gospodarczej.