W Mediolanie rozpoczęła się Światowa Wystawa Expo 2015. Wiodące tematy wystawy dotyczą w tym roku żywności. Nic więc dziwnego, że Polska postanowiła promować swoje jabłka. Służy temu nawet kształt pawilonu – przypominający stertę skrzynek na jabłka:

Ambasador RP we Włoszech Tomasz Orłowski mówił: „Przedstawiamy Polskę w sposób, od którego odwykliśmy czy nawet którego wcześniej nie znaliśmy. Pokazujemy Polskę młodą, optymistyczną, patrzącą bez obawy w przyszłość, potrafiącą połączyć naturę z technologią”.

Ciekawe byłoby usłyszeć opinie na ten temat naszych sadowników, którzy zostali zmuszeni do rozdawania w tym roku jabłek za darmo.  

W latach 30-tych XX wieku miał miejsce fascynujący spór wśród ludzi związanych z Kołem Wiedeńskim. Został on opisany w książce „Spór o zdania protokolarne”. Krytyczne artykuły zebrane w tej książce układają się w historię jednego z najbardziej śmiałych projektów ludzkości: próby stworzenia języka fizykalnego, który pozwoliłby oddzielić to co racjonalne od tego co nieracjonalne. Wypowiedzi, które można wyrazić w sposób ścisły miałyby sens, a inne byłyby w najlepszym razie pozanaukową ekspresją.

Z dzisiejszej perspektywy można uznać, że niepowodzenie tego projektu było jednocześnie triumfem racjonalności. Dlaczego? Przesądza o tym postawa badaczy: oddanie analizie i gotowość akceptacji wyników dociekań bez względu na osobiste przekonania.

Jednym z głównych ośrodków intelektualnych na świecie był wówczas Lwów. Szkoła Lwowsko-Warszawska to było jedno z największych osiągnięć polskiej nauki. Niestety wojna zakończyła polską historię Lwowa, a komuna doprowadziła do tego, że dzisiaj Uniwersytet Warszawski stał się wylęgarnią lemingów.

Przypomina o tym artykuł w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” pod tytułem „Piekło manipulacji”.

Pojawia się w nim na przykład takie zdanie: „Na podstawie tak nielicznej próbki [200 osób] nie można wyciągnąć jakichkolwiek wniosków odnośnie populacji rodzin jednopłciowych”.

Nie trzeba być statystykiem, ani nawet naukowcem, aby takie kategoryczne stwierdzenia budziły nieufność. Nawet jeśli jeden obywatel Polski na 40 milionów przyzna się do przestępstwa, to już mamy podstawę do formułowania pewnych wniosków: w Polsce można spotkać przestępców. Czy to mogą być wnioski dotyczące całej populacji? Oczywiście, że nie – (chyba, że chodzi o przestępstwa związane z antysemityzmem ;-)). Statystycy wiedzą, że minimalna wielkość próbki zależy od poziomu pewności, jaki chcemy osiągnąć. Ważniejsze od liczebności jest jakość tej próbki (czy jest ona reprezentatywna). Jeśli więc próbka jest reprezentatywna, to jej liczność wpływa jedynie na poziom błędu i nie można użyć w tym wypadku kategorycznych określeń w rodzaju „jakichkolwiek”. Naukowiec więc z pewnością by takiego zdania nie sformułował.

Kim jest zatem autor takiego stwierdzenia? Pracownikiem „Centrum Badań nad Uprzedzeniami”. Jak wiadomo „uprzedzenia” to przyjmowanie negatywnych opinii na temat innych osób nie oparte na wiedzy na ich temat. W dobie upowszechnienia internetu uprzedzenia są więc równie głupie, jak wyznawanie poglądu, że Ziemia jest płaska. Może zatem, że „Centrum Badań nad ignorancją wyznawców płaskiej Ziemi” także powstanie i da zarobić pracownikom nauki? Ale to taka dygresja. Poruszana w tekście problematyka jest zupełnie poważna i dlatego trudno przejść obojętnie wobec tego ideologicznego tekstu, udającego naukową krytykę.

 

Firma Tesla przedstawiła światu swój nowy produkt: baterię Powerwall do zasilania domu w energię elektryczną.

Tesla specjalizuje się w produkcji samochodów elektrycznych. Nowy produkt jest więc ubocznym skutkiem poszukiwania rozwiązań do przechowywania energii w samochodach.

Firmy bez przerwy wprowadzają na rynek nowe technologie. Dlaczego właśnie ten produkt wzbudził wielką sensację? Z powodu jednego prostego zdania: koszt energii pozyskiwanej z baterii może spaść poniżej 2 centów za kilowatogodzię. (Czyli dziesięciokrotnie mniej, niże obecnie kosztuje energia w Polsce).

Co to oznacza? To może być koniec energetyki jądrowej. Oczywiście elektrownie jądrowe nie znikną z dnia na dzień, a kraje rządzone przez sprzedajnych głupków – takie jak Polska mogą być tym bardziej narażone na „promocyjne” oferty nie do odrzucenia. Warto przypomnieć jak nam wciśnięto energooszczędne żarówki, które wobec rozwoju technologi LED są rozwiązaniem przestarzałym, nieeekonomicznym i szkodliwym dla środowiska. Tak samo możemy zostać uraczeni elektrowniami jądrowymi – wystarczy głosować na tych co zwykle :-(.

Niemniej jednak obiektywna prawda jest taka, że jeśli rozwiązania Tesli się upowszechnią, to nastąpi dynamiczny rozwój energii odnawialnej. Obecnie największą wadą tego typu energii jest nierównomierne jej pozyskiwanie. Słońce świeci tylko w pogodny dzień, a wiatr wieje w dzień wietrzny. Mając tanie rozwiązanie do kumulowania wytworzonej energii, można łatwo wyrównać produkcję i zużycie w ramach gospodarstwa domowego. To może zachęcić wiele osób do zakupu baterii słonecznych, których ceny gwałtownie spadną. Upowszechnienie takich instalacji może nastąpić w bardzo krótkim czasie.

Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, że Tesla ma swoje fabryki w USA (choć twórca firmy pochodzi z RPA). Baterie będą produkowane w Newadzie. To też jest warte odnotowania – może pojawić się produkt sprzedawany na cały świat w milionach egzemplarzy, wyprodukowany całkowicie poza Azją. Amerykańska gospodarka nadal jest innowacyjna i zdolna podjąć nowe wyzwania.

Strona www.teslamotors.com/powerwall jest na razie nieaktywna.

Jeden z nielicznych poglądów, które u kandydatów na prezydenta w obecnych wyborach są skonkretyzowane, dotyczy prawa posiadania broni. Prawicowi kandydaci w większości opowiadają się za większym upowszechnieniem broni.

Ale nawet w tej sprawie wyrażane argumenty są płytkie i/lub jednostronne. Państwem, w którym broń jest w powszechnym posiadaniu są Stany Zjednoczone. W sposób oczywisty przekłada się to na ilość zabójstw z użyciem broni palnej. Widać to nie tylko na wymownym wykresie pokazującym ilość takich zabójstw oraz upowszechnienie broni na tle innych krajów:

Jeszcze większe wrażenie robi porównanie trendów w różnych regionach USA. Wniosek jest dość oczywisty: ilość zabójstw jest silnie skorelowana z ilością broni w posiadaniu społeczeństwa.

To jednak nie wszystko.

Równolegle postępuje zaostrzanie prawa i ilość osób odsiadujących kary więzienia. Więziennictwo stało się w USA bardzo intratnym biznesem. Pod wpływem lobby tego „przemysłu” wprowadzono przepisy, które Europejczykom wydają się wręcz barbarzyńskie.

Należy do nich Three-Strikes Laws - prawa, które przewiduje z automatu horrendalne kary dla recydywistów (przy trzecim przestępstwie). Prowadzi to do takich absurdów jak 29 lat więzienia za kradzież wartości 20 dolarów. Takich trudnych do zaakceptowania praw jest w USA więcej. Na przykład Arizona SB 1070: „sponsorowane” przez firmę CCA prawo antyimigracyjne pozwalające na zatrzymanie każdego człowieka powyżej 14 i żądanie, by udowodnił, że nie jest imigrantem. Biznes związany z więziennictwem – jak każdy biznes dąży do maksymalizacji zysku. Nic więc dziwnego, że lobbuje za zaostrzaniem prawa i ograniczaniem zwolnień warunkowych (zob. Truth in Sentencing).

Powszechne prawo do użycia broni to jedno z praw, które wymagałyby zmian całego systemu prawnego państwa. Czy aby na pewno USA to dobry wzór do naśladowania?

Nawet tak proste pytanie nie ma jednak szans na pojawienie się ze strony dziennikarzy polskich mediów, którzy narzekają, że „kampania jest niemrawa”. A jaka ma być – skoro oni ją obsługują. Skoro nawet demaskatorska książka Sumlińskiego nie spotkała się z zainteresowaniem, to nie ma na co narzekać.

Prowadzące wojnę kraje zazwyczaj odnotowują znaczący spadek PKB. Nic więc dziwnego, że gospodarka Ukraińska została uznana za najgorszą gospodarkę świata. Duży spadek PKB odnotowała także Rosja (piąte miejsce). Jednak Rosja przerwane więzi gospodarcze stara się zastąpić nowymi porozumieniami i inicjatywami gospodarczymi (Chiny, Indie, Bliski Wschód). Tymczasem Ukraina jest całkowicie uzależniona od zewnętrznej pomocy. Część tej pomocy ma charakter wojskowy i nie jest bezinteresowna. Wydatki na uzbrojenie znacząco rosną. Zarobki Ukraińców w przeliczeniu na złotówki spadły do jednej dziesiątej zarobków Polaków. To jest szczególnie istotne dla ukraińskiej emigracji – w tym młodzieży studiującej w Polsce. Jedna z Rzeszowskich uczelni kształci już blisko 1,5 tys Ukraińców. Równocześnie są prowadzone „bolesne reformy”, za które nie udało się nawet uzyskać przyrzeczenia członkostwa w UE. Głównym elementem reformy ma być de-oligarchizacja. Jeśli jednak takie działania nie są powiązane z rozwojem rodzimej przedsiębiorczości, to będą jedynie otwarciem kraju na ekonomiczne podboje.