Jednym z najbardziej niesamowitych dzieł Krzysztofa Kieślowskiego jest film dokumentalny „Gadające głowy”. Są to zebrane w 1979 roku odpowiedzi ludzi w różnym wieku na dwa proste pytania: kim jesteś? czego byś chciał? Te 44 odpowiedzi tworzy obraz polskiego społeczeństwa w przededniu przełomu roku 1980.

 

Trzydzieści lat później podobny sondaż przeprowadzono na mniejszej próbce – dzieci III RP (30 lat po Kieślowskim). Ten drugi film w kontekście dzieła Kieślowskiego daje odpowiedź tylko na jedno pytanie (które nie pada): co to jest indywidualizm.

 

Jak się buduje społeczeństwo? Z czeluści internetu blogerka Agnieszka wygrzebała niezły przepis: „Urodziłem się w latach 70tych – dziękuję wam moi kochani patologiczni rodzice”. Niestety ten świat odszedł w przeszłość i już nie wróci.

Niemieckie (i polskie) media traktują miasto Kobane jako symbol w walce cywilizacji. Czasem rzeczywiście pojedyncze bitwy miały historyczne znaczenie większe znaczenie, niż wynikałoby to z sytuacji militarnej. Któż nie zna historii Termopil lub Alamo? A w Polsce pamiętamy o Westerplatte i obronie Częstochowy. Czy jednak Kobane także przejdzie do historii? Być może jest to jedynie sposób na wywarcie presji na Turcję, by zaangażowała Syrii swoją armię.... Sytuacja jest skomplikowana. Turcja nie chce wspierać Kurdów, którzy marzą o swym państwie – częściowo na terenach dzisiejszej Turcji. Ich stosunek do USA zawsze charakteryzował pragmatyzm. Dlatego w sytuacji, gdy Amerykanie odmawiają współpracy z lokalnymi wrogami ISIS (Syria, Iran), Turcja nie chce ich wyręczać.

 

W dalekiej Brazylii odbyły się w niedzielę wybory prezydenckie. Wbrew pozorom, ich przebieg może być bardzo interesujący także dla Polski. W tym kraju od 2002 roku rządzi Partia Pracujących (PT) z obecną panią prezydent Dilmą Rousseff. Drugą siłą polityczną jest Partia Socjaldemokracji Brazylijskiej (PSDB). Nieoczekiwanie przed wyborami rosło znacząco w sondażach poparcie dla Mariny Silvy z Brazylijskiej Partii Socjalistycznej (PSB). Prezentowano ją jako „trzecią drogę”. Takie określenie jest jednak mylące, gdyż ona nie miała programu alternatywnego zarówno dla socjalizmu jak i kapitalizmu. Miała to być tylko alternatywa między PT i PSDB. Jednym z najważniejszych obszarów zapowiadanych przez Silvę zmian była polityka zagraniczna. Pod rządami Rousseff Brazylia zacieśniła współpracę z krajami, w których rządzi lewica, jak Ekwador, Boliwia, Wenezuela a nawet Kuba. Brazylia była głównym orędownikiem przyjęcia Wenezueli do gospodarczej organizacji Mercosur. Prezydent Rousseff skorzystała z zaproszenia kubańskiego prezydenta Raula Castro na ceremonię przecięcia otwarcia portu w Mariel, a co gorsza odrzuciła zaproszenie do złożenia oficjalnej wizyty w USA (w proteście przeciw szpiegowaniu przez NSA).

 

Silva obiecywała, że to wszystko się zmieni i znów nastąpi zbliżenie z USA i UE. Co na to Brazylijczycy? Chyba jednak nie chcą wrócić do roli "amerykańskiej strefy wpływów".

 

Rousseff (PT): 41,48 proc. głosów, Neves (PSDB) 33,68% Marina Silva (PSB) 21,29%.

 



 

 Od czasu do czasu powracają pomysły organizacji w Polsce olimpiady. Na razie wychodzi nam doskonale organizowanie organizowania (Krakusom udało się w ten sposób skubnąć trochę funduszy). No bo olimpiada to fajna rzecz. Potrzebna jest na przykład ekspresowa droga z Krakowa do Zakopanego. No to zorganizujmy olimpiadę zimową. Koszty będą tak duże, że jakaś dróżka na pewno w budżecie się zmieści.

Można się jeszcze załapać na rok 2022. MKOl chciał zrobić olimpiadę w Norwegii. Ale Norwegowie poczytali „listę życzeń” MKOl i powiedzieli …. (niech się każdy domyśli co powiedzieli). Na placu boju pozostały dwa kraje, które nie są demokratyczne: Kazachstan (Ałmaty) i Chiny (Pekin). Wśród życzeń MKOl można znaleźć:

Hotele dla MKOl ma mieć cztery lub pięć gwiazdek. Oczywiście ze śniadaniem i cateringiem. Ale ponadto salon do wykorzystania wyłącznie przez członków MKOl. Przy wejściu do tego hotelu będą kontrole gości ich bagażu. Dla każdego członka MKOl dwa bilety na ceremonię otwarcia. Komitet ma być na powitany na lotnisku przez uśmiechnięty i przyjazny personel. Sale konferencyjne mają być klimatyzowane (z temperaturą do 20 stopni Celsjusza). Dla nich i ich gości mają być dostępne bezpłatnie fitness, basen i sauna. Prywatne samochody z kierowcą z biegłym angielskim lub francuskim, dostępne 10 godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu.

Cezary Mech w ciekawym artykule zestawia medialne przekazy z tego co dzieje się na świecie. Twierdzi on, że mamy „różne prawdy w przekazie medialnym w Polsce i na świecie”. Bo w Polsce media wałkują „miałkie” expose premiery, a na świecie żyją protestami w Hong Kongu. Cezary Mech pisze między innymi: "zarówno chińskie jak i rosyjskie media kpią sobie ze spontaniczności demonstracji. Udowadniając na wiele sposobów że zostały one zorganizowane przez USA". Przytacza na dowód fragment artykułu, w którym zachodni dziennikarz informuje o tym, że media rosyjskie przekazują to, co piszą media chińskie. Nie ma mowy o "kpinach ze spontaniczności".

Czy ten protest jest spontaniczny?

Ruch „Occupy Central” powstał 27 marca 2013. Jego inicjator – uniwersytecki profesor prawa Benny Tai, planując protesty publicznie szacował, że przyłączy się do nich ok. 10 tysięcy osób. Mówił o tym zresztą publicznie. Relacja Mecha to już nie jest manipulacja w stylu gazet jakie czyta, tylko zwykłe kłamstwo.

Ciekawym przykładem problemu, który porusza Cezary Mech są relacje z ostatnich wystąpień wiceprezydenta USA Joe Bidena. Portal Russia Today zwrócił uwagę na dwa wątki w jego wystąpieniu:

1. Joe Biden przyznał, że ISIS został sfinansowany przez wrogów prezydenta Syrii Assada, ale w tym gronie nie dostrzegł USA. Wszystkiemu winni są za to sojusznicy Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie.

2. Biden powiedział także, że USA rozpoczęły nakładanie sankcji na Rosję, nie licząc się z zastrzeżeniami UE (więcej na ten temat pisze na swym blogu B. Jeznach).

Deklaracje niezmiernie ważne. Jedna z telewizji nadała w programie informacyjnym długą relację ze spotkania ze studentami, na którym padły powyższe deklaracje. Ale skupiono się tylko na jednym: stwierdzeniu, że „niełatwo być wiceprezydentem USA”. Bidena przedstawiono jako jowialnego faceta, który czasem coś chlapnie i za to właśnie Amerykanie go kochają.

To przypomina niektóre relacje z pierwszej wizyty Gajowego w USA. Jeśli któryś z dziennikarzy nie był zachwycony z tego powodu, że prezydent Polski rozmawia z samym prezydentem USA, to przynajmniej starał się przedstawić jego wypowiedzi jako gafy jowialnego pana w średnim wieku. Tymczasem w czasie tej wizyty Komorowski podważył sens suwerenności państwa, które reprezentował. Skrytykował mianowicie UE za „prawo weta”. Wniosek prosty: po co mają słabsze kraje o czymś decydować, jeśli wielcy się dogadają?

To, że ktoś ma skłonność do robienia gaf i pozuje na „swojego chłopa” nie oznacza, że to co mówi nie ma znaczenia.

 

Podobno w Polsce zmienił się rząd....

 

Podobno nowa premiera wygłosiła expose.

 

Podobno było w tym wystąpieniu wiele obietnic.

 

Podobno są jeszcze ludzie, których to interesuje....

 Bajanie przywódców wielkich państw z całego świata to mrzonki. Nie ma „wielobiegunowego świata”. Jest tylko jeden hegemon: USA.Barack Obama mówi jasno: „kiedy gdziekolwiek na świecie pojawiają się problemy, to nie dzwoni się do Pekinu, nie dzwoni się do Moskwy. Dzwoni się do nas”. Ostatnio poważne problemy ma Argentyna, którą pewien amerykański prawnik chce doprowadzić do bankructwa. Właśnie orzekł, że naród Argentyński go obraża i zastanawia się nad wysokością kary. Jest problem i jest rozwiązanie: trzeba zadzwonić do Obamy!

 

Ciekawe jaka byłaby reakcja? Co zrobiłby Obama?

a) zadzwoniłby do sędziego Thomas Griesa i poradzi mu, aby się odpieprzył od Argentyny?

b) stwierdziłby, że nawet jego potężna armia nic nie poradzi na niezawisłość jednego zgrzybiałego prawnika?

c) wysłałby paru Rambo, żeby zlikwidowali problem razem z Argentyną?



 



 



 



 

Rosja proponuje USA ponowny „reset” w stosunkach między tymi państwami. Minister Ławrow uważa, że możliwy jest powrót do dobrych stosunków – które zostały popsute przez Amerykanów. Argumenty wbrew pozorom ma mocne. Spółka amerykańsko-rosyjska właśnie odkryła olbrzymie złoża ropy i gazu, wartości wielu miliardów dolarów. Nie wiadomo jak miałaby wyglądać ich eksploatacja w sytuacji utrzymywania sankcji. Sytuacja na Ukrainie ulega stabilizacji i nikt nie może zaprzeczyć, że udział Rosji jest w tym pozytywny. Dla Amerykanów najważniejszy może być jednak Bliski Wschód. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że bombardowanie ISIS nie rozwiąże problemu. Nie widać zaś nikogo, kto miałby ochotę posłać tam wojska lądowe. Chyba, że wsparty przez Rosję prezydent Syrii Assad....

W Polsce – największym podżegaczu wojennym - zmiana rządu została wykorzystana do z złagodzenia tonu. W dyplomacji nie ma przypadków. Nie przez przypadek więc dowiedzieliśmy się czegoś, co dla ludzi rozsądnych było oczywiste od dawna: że w razie agresji ze strony Rosji na interwencję NATO możemy liczyć tak jak na pomoc w 1939.

Najbardziej skrajną opozycją wobec „zachodu” nie jest ani Rosja, ani państwa muzułmańskie, ale ostatnie ortodoksyjne państwo komunistyczne: Korea Północna. O czym marzą młodzi Koreańczycy? Koreański film propagandowy nie pozostawia złudzeń: marzą o zniszczeniu USA. Film nakręcono z podkładem w postaci amerykańskiej pieśni „We Are the World”. Tantiemów zapewne nie zapłacili.... Amerykanie nie mają analogicznych marzeń, bo większość z nich pewnie nawet nie wie, gdzie leży Północna Korea. Cały cywilizowany świat mało zresztą ten kraj interesuje (chyba, że potrzeba akurat większej ilości „państw bandyckich”). Ale interesuje Koreę Południową, która przygotowała plan zjednoczenia. Przy tym przedsięwzięciu zjednoczenie Niemiec to łatwizna (w Niemczech proporcje PKB na mieszkańca były jak 1:3, w przypadku Korei jest to 1:18). Ale wygląda na to, że wola połączenia jest z obu stron. Portal Głos Rosji poinformował, że szef dyplomacji Korei Północnej zaproponował stworzenie konfederacji z Koreą Południową.

 

Przy okazji prac nad rezolucją ONZ skierowanej przeciw terroryzmowi, minister spraw zagranicznych Rosji skrytykował działania USA: Jeśli walczymy z terroryzmem, trzeba z nim walczyć wszędzie i zawsze. Natomiast dzielenie terrorystów na „dobrych”, którzy pomagają w obalaniu liderów, którzy mogą się komuś nie podobać, chociaż zostali wybrani legalnie i kierują krajem, będącym członkiem ONZ, oznacza, że można na to przymknąć oczy. Natomiast „źli terroryści” to ci, którzy mordują Amerykanów. Dlaczego Amerykanie nie uświadomili sobie tego zagrożenia wcześniej? Dlatego, że traktowali to zadanie – zadanie walki z terroryzmem – z pozycji podwójnych standardów. Nie słuchano nas, gdy wzywaliśmy do zespolenia wysiłków, aby pomóc, na przykład rządowi syryjskiemu w utworzeniu wspólnie z patriotyczną opozycją jednolitego frontu przeciwko terrorystom.