Politycy PO chcą powołania komisji, która ma pozwolić im odzyskać poparcie społeczne poprzez personifikację wroga w osobie Macierewicza. Szykuje się więc spektakl zawoalowanej nienawiści (to są ludzie „kulturalni”, więc na pewno będzie „ą” i „ę” - język urzędowy tylko w knajpach). Być może przy okazji chcą zaszkodzić Gajowemu (licząc, że PiS zacznie wyciągać informacje o jego związkach z WSI). Najciekawszym aspektem tej sprawy jest uzasadnienie, jakie „wypracowano” dla tych działań. Państwo przegrywa procesy i musi płacić odszkodowania. Nie może więc być tak, że za szkodę nikt nie odpowiada.

Tylko przyklasnąć. Ot choćby szkody jakie ponieśliśmy w trakcie eksperymentu z OFE można podsumować na miliardy. Miejmy nadzieję, że ktoś za to odpowie …. ;-)

Politycy, którzy jeszcze niedawno bronili Julii Tymoszenko, teraz nagle chcą odpowiedzialności za narażenie państwa na straty. Oczywiście nie chcą jej dla siebie. Ale czyż nie napisano "kto mieczem wojuje...."

Bardzo dobrym zwiastunem nadchodzących zmian nie są sondaże, ale najpopularniejsze media. Słabnąca pozycja tradycyjnych środków przekazu sprawia, że przychylność władzy się nie tylko opłaca, ale i stanowi o być lub nie być. Reklamy państwowych firm i instytucji i współpraca z mediami „publicznymi” to ważne czynniki w każdej dużej redakcji. Dlatego kierownictwo firm medialnych musi zachować czujność i w porę zmienić barwy i sympatie. Obserwowaliśmy to pod koniec rządów AWS i SLD. I taki nagły wzrost krytycyzmu wobec władzy ze strony mediów obserwujemy obecnie.

Przykładem może być artykuł na temat utworzenia nowej wsi dla Radka Sikorskiego ( SuperEkspres). To zdjęcie mówi wszystko:

Fragment wsi Chobielin (woj. kujawsko-pomorskie) zostanie wkrótce oderwany od macierzy! Bez separatystów, czołgów czy "konwojów pomocy". Kawał miejscowości zostanie wykrojony i przemianowany na Chobielin Dwór. Populacja nowej miejscowości wyniesie tylko cztery osoby. Ale za to jakie! Nową wieś zamieszkiwać będą sam pan minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski (51 l.), jego polsko-amerykańska żona Anne Applebaum (50 l.) oraz ich dzieci Aleksander i Tadeusz. Tak, to nie żart. Sikorski będzie miał własną wieś!

 Prezes słynnej firmy Apple składa samokrytykę, której nie powstydziłby się komunistyczny aparatczyk: Powiem to wprost: jako prezes nie jestem zadowolony z tych wyników. Nie są dla nas nowe i od jakiegoś czasu ciężko pracujemy, aby je poprawić.

 

Zazwyczaj prezesi dużych korporacji (zwłaszcza Apple) są „na kursie i na ścieżce”. Snują wizje i plany. Chwalą się osiągnięciami i minimalizują pojawiające się zagrożenia (w końcu po to są prezesami, aby dostrzegać i przeciwdziałać). Co więc stało się tym razem? Czy inwestorów spotkał zawód? Nie – tym razem chodzi o społeczny wymiar działalności firmy. Nie da się go rozwiązać dając niewielkie datki albo wieszając wokół biurowca siatki przeciw samobójcom. Problem jest bowiem poważny: Apple zatrudnia głównie białych mężczyzn.

Prezes ogłasza: Nasza definicja różnorodności wykracza zdecydowanie poza tradycyjne kategorie takie jak rasa, płeć czy pochodzenie etnicznie. Wliczamy w to osobiste przymioty, które często nie są mierzone: orientację seksualną, status weterana czy niepełnosprawność. (…) Wierzymy w celebrowanie różnorodności i inwestowanie w nią.

Idealny pracownik „Apple”? „Szalejące ***”, które Putin zamknął kiedyś w łagrach. Embargo, embargiem, ale Apple mogłoby pomóc Rosjanom opracować program resocjalizacji dla zboczeńców. Wielu z nich mogłoby potem zasilić szeregi Apple, zwiększając różnorodność.

Wiadomo nie od dzisiaj, że dla brukowców liczy się bardziej sensacyjność informacji, niż jej prawdziwość. Czy jednak straszenie ludzi straszną zarazą przez publikowania nie sprawdzonych i mało wiarygodnych informacji nie jest grubą przesadą? Problem dotyczy nie tylko brukowców. Kobieta zesłabła w berlińskim urzędzie – ebola. Dziewczynkę rozbolał brzuch – ebola.

 

Oczywiście najważniejsze są w tym pieniądze. Ale czy tylko chodzi o zarabianie na taniej sensacji? Coraz częściej porównuje się tą medialną epidemię do ptasiej grypy (na którą zmarło o rząd wielkości mniej ludzi, niż umiera co roku na zwykłą grypę). Nie brakuje też podejrzeń, że w obu przypadkach chodzi o nieetyczne działania koncernów farmaceutycznych.

	  
		  		  
		  foto: Wikimedia Commons/CC

 

Sejm uchwalił kiedyś ustawę, zgodnie z którą ważne imprezy sportowe muszą być transmitowane w ogólnopolskiej telewizji niekodowanej. Żeby jednak nie było żadnych wątpliwości, w kolejnych punktach wyjaśniono, że ważna jest piłka nożna. Siatkówka już nie – pomimo że w tej dyscyplinie Polska odnosi regularnie sukcesy i jest jednym z faworytów w rozgrywanych w Polsce mistrzostwach. Niedawno okazało się jednak, że Polsat nie nada transmisji na kanale niekodowanym, a TVP odmówiła zakupu praw do transmisji. Teraz okazało się, że początkiem problemów jest wycofanie się głównego sponsora – Orlenu. Poszło ponoć o około 10mln złotych. Nie jest to chyba zbyt duża kwota, skoro niedawno media donosiły, że 5,8 mln wydano na promocję koncertu Madonny. Żeby było ciekawiej – część z tych pieniędzy miało iść na promocję siatkówki!!!

W informacji na ten temat pojawia się wątek polityczny. Podobno z Polsatem jest kojarzony Grzegorz Schetyna, a on popadł w PO w niełaskę. Jak do tego momentu – smutny polski standard. Nic ciekawego. Ale dalej w tekście jest perełka, która powinna wejść do podręczników. Te dwa zdania bowiem idealnie charakteryzują polską politykę: jeden z posłów PO ma na to w rozmowie ze Sport.pl prostsze wytłumaczenie. - Gdybyśmy dali pieniądze jednemu z najbogatszych Polaków, to opozycja by nas zjadła.

Nie jest więc największym problemem ani te 10mln, ani obawa o zakłócenie świetnie rozwijającej się dyscypliny sportu (a to w Polsce nie jest częste). Nie mają też znaczenia inne korzyści, które pojawiają się przy okazji takich imprez (jak integracja kibiców wokół swej reprezentacji, duma narodowa i tego typu „pierdoły”). Ważne jest tylko i wyłącznie jedno: partyjne gierki. Na dodatek gierki prowadzone przez idiotów. Czy oni naprawdę sądzą, że Polacy są aż tak głupi, że chcieliby przekształcenia polskiej siatkówki w prywatny biznes Zygmunta Solorza? Bo chyba tylko wtedy należałoby oczekiwać, że sponsorowanie takich imprez to jego prywatna sprawa. A najgorsze jest to, że politycy najwyraźniej uznają takie myślenie za normalne!

Trudno zrozumieć powody dla których katolicy brudzą sobie ręce (a co gorzej umysły) gazetą Adama Michnika. Efekty tego można zaobserwować na przykładzie słów o nawracaniu innych. Podobno jedna z recept Papieża na szczęście brzmi: "Nie nawracaj; szanuje wiarę innych". - Możemy ludzi inspirować, dając świadectwo, jednak najgorsze, co może być, to nawracanie, które paraliżuje: "Mówię do ciebie, żeby cię przekonać". Nie. Każdy człowiek wchodzi w dialog, wychodząc z własnej tożsamości. Kościół rośnie dzięki przyciąganiu, nie nawracaniu.

W tekście źródłowym (http://www.catholicnews.com/data/stories/cns/1403144.htm) użyte jest słowo "prozelityzm". Czyli chodzi o to, aby nie przekonywać słowami do zmiany religii. Czytając GWniane tłumaczenie można odnieść wrażenie, że Papież wezwał do zaprzestania ewangelizacji - co rzeczywiście byłoby bardzo niepokojące. W polskim języku zarówno ewangelizację jak i prozelityzm można określić słowem "nawracanie" - ale tylko wtedy, gdy nie prowadzi to do nieporozumień. Oczywiście w tym wypadku można domniemywać, że szerzenie nieporozumień jest celowe.

Dalszy fragment tekstu także należałoby rozumieć inaczej: Możemy inspirować innych poprzez świadectwo, tak aby zjednoczenie rosło wraz z dialogiem. Jednak najgorszą rzeczą jest prozelityzm religijny, który paraliżuje. Rozmawiam z tobą, aby cię przekonać. Nie. Każdy człowiek rozpoczyna dialog, wychodząc od siebie i swojej tożsamości.

Czyli jak zwykle z Papieżem Franciszkiem: relacje „postępowych” mediów dotyczą ich własnych wizji i mniemań, a nie rzeczywistego nauczania papieskiego, które mieści się w ramach Ewangelii i tradycji Kościoła.

Rosyjska kolumna wojskowa (kilkadziesiąt pojazdów) przekroczyła granicę Rosji z Ukrainą. Z tej radości „Rzeczpospolita” wskrzesiła Armię Czerwoną (nazwa ta była używana do roku 1991), dając informacji tytuł: „Armia Czerwona na Ukrainie”. Te ruchy wojsk widzieli brytyjscy dziennikarze. Jak podaje niezalezna.pl: Sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen potwierdził doniesienia mediów. Prezydent Ukrainy także poinformował o wtargnięciu wojsk rosyjskich, twierdząc równocześnie, że artyleria ukraińska zniszczyła znaczną część pojazdów.

Ambasador rosyjski w Wielkiej Brytanii został wezwany do złożenia wyjaśnień. Jednak rosyjskie władze stanowczo zaprzeczają tym doniesieniom.

Brytyjska BBC potwierdza, że widziano czołgi w pobliżu granicy, ale nie ma potwierdzenia, że jechały na Ukrainę. CNN informuje, że jeśli to prawda, to doniesienia Ukraińców i Brytyjczyków wydają się uwiarygodnić, co Kijów twierdzi od dawna - że Rosja wysyła żołnierzy i broń do wschodniej Ukrainy, wspomagając pro-rosyjskich rebeliantów.

Komentarz rosyjskiego ministerstwa obrony: takie stwierdzenia – oparte na fantazji lub doniesieniach dziennikarzy - nie powinny być przedmiotem poważnej dyskusji przedstawicieli władz wielu państw.

Ale dowody są niepodważalne. The Guardian twierdzi, że widziano kolumnę 23 transporterów opancerzonych, wspieranych przez cysterny i inne pojazdów logistyki z oficjalnymi tablicami rejestracyjnymi wojsk rosyjskich, które jechały w kierunku granicy w pobliżu rosyjskiego miasta Doniecka - około 200 km od Doniecka na Ukrainie. No i to zdjęcie:

Dla słabo widzących relacja „Rzeczpospolitej”: do tej pory odbywało się to po cichu, tym razem otwarcie powiewały na nich rosyjskie flagi, wszystkie miały też rosyjskie oznaczenia i numery.

Rok temu media donosiły, że CIA zbroi syryjskich rebeliantów, którzy chcą obalić prezydenta Assada. Dlaczego? Bo w słowniku politycznym Białego Domu obok nazwiska Bashar al-Assad pojawiło się słowo „reżim”? Pierwotnie Amerykanie zamierzali bombardować Syrię (jak zwykle uzasadniając to fałszywymi oskarżeniami), ale gdy Putin ogłosił, że Rosja będzie pomagać Syrii w razie ataku, zmienili taktykę, zbrojąc islamistów.

Na zdjęciu (źródło, kliknij by powiększyć - na własną odpowiedzialność)

Tego w polskich mediach nie znajdziemy. Piszą o tym tylko niezależni blogerzy. Jeden z nich opisuje początek potęgi ISIS: Po wybuchu wojny domowej w sąsiedniej Syrii ugrupowanie przeniknęło do tego kraju, by pomóc w obaleniu prezydenta Bashara Al-Assada. W 2010 roku Syria zaproponowała Stanom Zjednoczonym wspólne zwalczanie stosunkowo słabego wówczas Państwa Islamskiego. Amerykanie odmówili. Zamiast tego zaczęli dostarczać Państwu Islamskiemu broń. Gdy rok później wybuchła rebelia przeciwko prezydentowi Basharowi Al-Assadowi, terroryści byli już świetnie uzbrojeni, co pozwoliło im szybko zająć spore połacie kraju (wcześniej przejmowali również arsenały słabej irackiej armii). W efekcie 29 czerwca 2014 roku Państwo Islamskie proklamowało na zajętych terenach kalifat. W praktyce oznacza to, że utworzyli własne państwo.

Wspomagany przez Rosję Assad okazał się dla ISIS zbyt silny, więc idą w kierunku Bagdadu urządzając po drodze rzezie „niewiernych”. Stanom Zjednoczonym wypada pogratulować skuteczności ich polityki.

Polscy wojskowi znów prężą muskuły. Jesteśmy silni zwarci i gotowi. I nie oddamy ani guzika. Nasza stutysięczna zawodowa armia jest dobrze wyszkolona i wyposażona. O czym każdy będzie mógł przekonać się oglądając wojskową defiladę. Wydajemy blisko 2% PKB na wojsko, a niedługo będziemy wydawać całe 2%. Co prawda jakiś malkontent (od razu widać, że z PiS) mówi, że te 100 tysięcy to trochę mało i powinno być 150tys. Czemu nie 148,5? Jako on to wyliczył?

 

No i co panie Putin – widzisz, jakiś ty durak? Będziesz dalej podskakiwał, to polskie wojsko zrobi ci defiladę w Moskwie!!!!

 

Śmieszne? Biorąc pod uwagę, że nasi wojskowi koniecznie chcą się bić z przeciwnikiem dysponującym milionową armią wyposażoną w broń jądrową (nakierowaną na Warszawę) mogłoby być śmieszne. Mogłoby...

Genialny Jacek Kaczmarski śpiewał „to dzieci będą się bić za słów dorosłych prawdę”.

 

Tragedią naszych czasów jest to, że w tych słowach dorosłych prawdy jak na lekarstwo. Jeśli ktoś wątpi, to niech porówna słownikową definicję terroryzmu z działaniami nazywanych „terrorystami” separatystów na Ukrainie.

 

Relacje z przejazdu konwoju humanitarnego (jasne, że to ma wymiar propagandowy – ale ta pomoc umęczonym Ukraińcom by się przydała) przypominają relację Radia Erewań na temat ataku na pokojowo nastawiony radziecki traktor. Traktor odpowiedział celnym ogniem kilku dział rakietowych, po czym odleciał w kierunku Moskwy.

O co ci specjaliści od obrony guzików chcą się bić? O lepsze warunki w Rosji dla amerykańskich korporacji? A może o zasoby Ukrainy (przecież nie dla nas)? I co zrobią, jeśli się okaże, że to jednak nie Putin zestrzelił malezyjski samolot?

Amerykanie w Afganistanie wyglądają groźnie. To pożądany efekt, gdyż jak zauważają autorzy BusinessInsider - wszystkie ich pojazdy i urządzenia mają wyraźny cel walki z siłami wroga. Pytają jednak: dlaczego tak samo zaczynają wyglądać uliceamerykańskich miast? Na zdjęciu ostatni przykład (11 sierpnia) z miasta Ferguson (kliknij, by powiększyć):

 

W tym mieście (21 tysięcy mieszkańców) odbyły się masowe protesty – po tym, jak policjant zastrzelił nie uzbrojonego 18-latka.