W różnych aspektach polskiej gospodarki widać wyraźną poprawę. Znajduje to odzwierciedlenie w budżecie, którego wykonanie za pół roku jest lepsze niż plan. Spada też znacząco bezrobocie. Manipulując liczbami media próbują nadal jednak podtrzymać obraz „klęski PiS”. Tym bardziej zdziwienie budzi tekst dotyczący reformy emerytalnej zawartej w „Planie Morawieckiego”: „Eksperci są zgodni co do jednego - reforma emerytalna wg PiS to pierwsza, prawdziwie kompleksowa propozycja rządu od wielu lat dotycząca systemu oszczędzania Polaków na starość. […] Kluczową sprawą w powodzeniu reformy będzie odbudowanie zaufania po reformie OFE, którą przeprowadził rząd Donalda Tuska”.

Wyjaśnienia tego fenomenu mogą być dwojakie:

1. Abdykacja państwa w sprawie kredytów „frankowych” tak się spodobała banksterom i ich sługusom, że nagle nawet rząd PiS zaczął im się podobać. Złotówka zyskuje silnie na wartości w stosunku do wszystkich walut – łącznie z frankiem szwajcarskim. Spada też rentowność polskich obligacji – tak jakby grożenie palcem przez instytucje ratingowe nigdy nie miało miejsca.

2. Kluczowe zdanie z opisu planowanych reform wieści nowe wspaniałe zyski dla banków, które przecież muszą gdzieś zwiększać swoje zyski: zrzekamy się części zarobku, a pracodawca za nas tę część oddaje odpowiedniej instytucji.

Tak dla porównania rzecz nie do pomyślenia w Polskiej Rzeczpospolitej Banksterskiej: prawdziwe pracownicze programy emerytalne umożliwiają partycypację finansową pracowników w przedsiębiorstwach: Sądząc po ostatnich doświadczeniach amerykańskich, przedsiębiorstwa partycypacyjne łatwiej niż inne dostosowały się do trudnych warunków kryzysowych i stanowią swoistą ochronę miejsc pracy. Nie bez znaczenia jest też to, że współczesne systemy udziałów w zyskach i w kapitale poprawiają znacznie bilans pieniężny osób kończących karierę zawodową i dzięki nagromadzonym przez wszystkie lata w przedsiębiorstwie oszczędnościom pozwalają na znacznie wyższą emeryturę. Także argument o łagodzeniu bardzo wysokich rozpiętości dochodowych i majątkowych w społeczeństwie dzięki partycypacji.

Większość ludzi ma konto w banku i wie mniej więcej, czym banki się zajmują. Są one dla gospodarki niezbędne, gdyż zajmują się transferem pieniędzy. Można przy tym rozróżnić:

  • zwykłe przesyłanie pieniędzy (na przykład rodzice wysyłają je dzieciom na studiach, albo nabywca płaci za zakupiony towar),

  • pośredniczenie między posiadaczami gotówki a tymi którzy potrzebują ją pożyczyć.

Bank zazwyczaj pobiera procentową opłatę od kwoty wykonanych transferów. Upraszczając można rzec, że w pierwszym przypadku (przesyłanie pieniędzy) są to prowizje, a w drugim (depozyty i kredyty) – odsetki. Prowizja ma pokryć koszty transferu i przynieść zysk. Z odsetkami sprawa jest nieco bardziej złożona, gdyż bank płaci odsetki od uzyskanych pieniędzy (depozytów). Musi też uwzględnić fakt, że część ludzi nie spłaca swoich zobowiązań. Siłą rzeczy odsetki muszą być większe od prowizji, gdyż obejmują:

  • koszt pozyskania pieniądza (odsetki dla depozytariuszy),

  • ryzyko (z grubsza jest to wycena poziomu nieuczciwości – nie spłacanych kredytów),

  • zysk banku.

Trudno w to uwierzyć, ale większość ludzi sądzi, że tak właśnie wygląda działalność banków! Oczywiście banki muszą zajmować się opisanymi powyżej transferami – bo tylko wtedy dostają od państwa pozwolenie na działalność. Jednak banki XXI wieku zajmują się również (jeśli nie przede wszystkim) zupełnie czymś innym. Ich zasadniczą działalność obejmuje trzy sfery:

1. Kreacja pieniądza (wbrew polskiej Konstytucji).

2. Wymuszeniami.

3. Hazardem (wbrew ustawie anty-hazardowej).

Wszystkie te trzy rodzaje działań są sprzeczne z duchem obowiązującego w Polsce prawa – więc słusznie bankierów nazywa się niekiedy banksterami. Gdyby tą działalność opisać zgodnie z rzeczywistością – być może opór przeciw banksterom byłby większy. Szanse na to nie są jednak wielkie. Troska o banksterów nie wynika z głupoty (to można ewentualnie założyć w przypadku polskich twórców tego systemu takich jak Balcerowicz czy Petru), tylko w zimnego wyrachowania. Oni są po prostu zbyt silni jak na tak słabe jak Polska państwo. Miliardy wydawane na zbrojenia niczego tu nie zmienią (można by nawet rzec, że są przeciwskuteczne).

Kredyty „frankowe” są związane z wszystkimi trzema wymienionymi powyżej rodzajami działalności. Najważniejszy jednak jest hazard i na nim skupimy uwagę. Dla ułatwienia opisywane mechanizmy zostaną zilustrowane ćwiczeniami z kostkami do gry.

Współczesna gospodarka to sieć wzajemnych zależności w której następuje przepływ informacji, dóbr i usług oraz pieniędzy. Analiza tych przepływów przy pomocy metod rachunkowości pomaga zarządzać przedsiębiorstwem. Czy te same metody można zastosować w skali całej gospodarki? Tak – o ile uda się ująć wszystkie operacje w postaci jakiegoś abstrakcyjnego systemu. To przy dzisiejszej technice jest stosunkowo łatwe, jeśli weźmie się pod uwagę wartość przepływów wyrażoną miarą pieniężną. Przedsiębiorstwo kupuje maszyny, materiały, pracę i usługi a sprzedaje produkty. Różnica tych przepływów (wartości sprzedaży - wartość zakupów) nazywamy wartością dodaną. Suma wartości dodanej w całej gospodarce daje słynne PKB – najważniejszy współczynnik w makroekonomii, uwzględniony w polskiej Konstytucji.

Jednocześnie jednak posługiwanie się tą wartością jako miarą rozwoju to największe oszustwo ekonomii! Gdyby profesorowie ekonomii byli uczciwi, na pierwszym wykładzie z „Makroekonomii” rozszyfrowaliby nazwę wykładanego przedmiotu jako „Sztuka oszukiwania ludzi”. Tylko kto by ich wtedy słuchał? Ludzie chcą wierzyć, że żyją w uczciwym świecie.

Dlaczego posługiwanie się PKB jako miernikiem rozwoju to oszustwo?

 

Fala imigrantów z Ukrainy jest porównywana do fali emigracji Polaków do Wielkiej Brytanii: „Polscy przedsiębiorcy coraz bardziej intensywnie poszukują rąk do pracy. Z danych GUS wynika, że stopa bezrobocia w naszym kraju spadła w czerwcu do poziomu 8,8 proc., najniższego od października 2008 r. Według GUS liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy spadła poniżej 1,4 mln osób, a jeszcze w czerwcu 2015 r. było ich ponad 1,6 mln”.

Na razie w Warszawie nie widać „potencjalnego dodatkowego efektu programu 500+”, ale w przygranicznych miejscowościach, gdzie mediana wynagrodzeń nie odbiega zbytnio od minimum, efekty są wyraźne. W jednej z większych fabryk regionu po uruchomieniu 500+ zwolniło się około 200 kobiet. Ich miejsce natychmiast wypełniły Ukrainki.

Takie naturalne ruchy migracyjne nie są niczym złym. W każdym razie nie słychać jakichkolwiek głosów niezadowolenia.


Ile kosztowało przygotowanie ŚDM? Dużo – abo i więcej. Antypolska gazeta wszystko wytropi. Naród do GW-na nie chce zaglądać, no to antypolskie środowiska zrobiły sobie fundację – która zajmuje się tropieniem kaczystowskiej rozrzutności. Jak podaje redakcja polskiej wersji businessinsider wyszło tego „ponad 440 mln zł, w tym 148 mln zł z budżetu państwa, 195 mln dotacji budżetowej dla innych podmiotów i 103 mln zł z kasy samorządów”.

Już po pierwszych zapraszanych gościach można było nabrać podejrzenia co do tego towarzycha, kryjącego się za poważną marką. Ale powyższe zdanie nie zostawia złudzeń – mamy do czynienia z ekonomicznymi dyletantami. A gdzie składki kościoła? Gdzie wpływy z wpłat pielgrzymów? Kaczyści ukradli?

Portal wGospodarce zastanawia się z kolei – ile Kraków na tym zarobi? Organizatorzy wszystko opisali i obiecali podać pełne rozliczenie. Nie policzą zapewne – jako to OKO czyni – ile kosztuje udostępnienie sali w szkole, za które gmina nic nie wzięła – zakładając, że przecież i tak stoi ona pusta. Ale czy to takie ważne? Jeśli organizujemy imprezę dla przyjaciół, to dla nas jest koszt, czy tylko wydatek? A gdy jeszcze goście się dołożą i prezenty przyniosą?

Takiej promocji Polski nie kupiłby za te grosze, które wydano. I w tym właśnie problem. Bilans musi wyjść na zero. Polska zyskała – anty-Polska straciła. I teraz słusznie liczy – ile to było.