Podobno „darmowy podręcznik” MEN jest plagiatem. Tak przynajmniej twierdzi WSiP. Na dowód pokazuje porównanie dialogu o jajkach:

Fot.wsip.pl

Fot.wsip.pl

Wszystkie media – od lewej do prawej, aż trzęsą się z oburzenia. Najmocniej oczywiście Trybuna Ludu, według której to „Hucpa bez granic” (ciekawe, czy słowo "hucpa" to jakaś chwilowa moda, czy też należałoby sięgnąć do słownika?).

Być może WSiP ma rację. Biorąc jednak pod uwagę milionowe kwoty, jakie mogą wydawnictwu uciec wskutek upowszechnienia się darmowych podręczników, należałoby chyba podejść do sprawy z większą dociekliwością i wstrzemięźliwością.

Czy napisanie nieprawdziwej autobiografii może być uznane za oszustwo? Okazuje się, że tak! Na szczęście dla naszych „bohaterów” - w Polsce to raczej nie do pomyślenia. Przypadek taki zdarzył się w USA.

W czasie drugiej wojny światowej belgijska dziewczynka Mishy Defonseca trafiła do sierocińca po tym, jak aresztowano jej rodziców za działalność opozycyjną. Jak to czasem bywa, dziecko zaczęło snuć fantazje, wstydząc się pobytu w sierocińcu. Z czasem powstała z tego historia o żydowskim dziecku, które wędruje na wschód (aż do Ukrainy). Jakiś czas ukrywa się w lesie, gdzie wśród wilków czuje się bezpieczniej niż wśród polskich antysemitów. W rzeczywistości nie była ona nawet Żydówką, a cała historia już na pierwszy rzut oka wygląda na wyssaną z palca. Jednak pasuje ona do budowanego na zachodzie mitu. Po jednej z prezentacji historii w amerykańskiej synagodze, Mishy Defonseca dostała propozycję napisania książki. Jej „autobiografia” okazała się bestselerem (przetłumaczono ją na 18 języków i nakręcono film na jej podstawie). W roku 1998 doszło do sądowego sporu między wydawcą i autorką o ukrywanie rzeczywistych dochodów ze sprzedaży. Wyrok sądu nakazywał wydawnictwu wypłacenie autorce 32,4mln dolarów. Wydawnictwo sprawdziło wówczas prawdziwość historii i po ujawnieniu fałszu sprawa ponownie trafiła do sądu. Po długiej batalii sąd uznał, że autorka ma zwrócić wydawnictwu 22 miliony dolarów.

Najciekawsze w tej historii jest to, że kilkadziesiąt milionów dla wydawnictwa jest bardziej cenne, niż dla polskiego państwa ochrona dobrego imienia jego obywateli. Dlatego fałszywi i prawdziwi żydzi mogą nas szkalować bezkarnie, a antypolskie GWno dba, aby nie brakło rodaków bijących się w piersi w pokorze.

ilustracja: okładka polskiego wydania bestselera.

 

Polskie cycki promowane na "festiwalu" Eurowizji przegrały z brodą i cyckami z Austrii. Ciekawe co wygra za rok.

Złożone kwestie, wymagające rzetelnej wiedzy i wszechstronnej analizy stają się w kampanii wyborczej efektownymi hasłami. Dziennikarz mierzy czas po równo, starając się w krótkim przerywniku zdyskredytować tych, których nie lubi. Politykom mylą się podstawowe pojęcia, ale muszą opowiadać o zaletach lub wadach wejścia do strefy Euro albo rozwoju energetyki jądrowej. Po co ten cyrk? Może chodzi o to, aby jeszcze bardziej zniechęcić ludzi do tych wyborów. Nie ma dyskusji o tym, jak ma się rozwijać Europa. Na pierwszy rzut oka widać, że ludzie wybierający się do PE to w zdecydowanej większości niewłaściwe osoby na niewłaściwym miejscu.

Wczoraj w Odessie chowano ludzi spalonych żywcem. Także wczoraj prezydent Obama był na kolacji Stowarzyszenia Korespondentów w Białym Domu. Kolacja ta ma tradycyjnie żartobliwy charakter i prezydent USA tryskał dobrym humorem. Nie psuła mu go świadomość udziału Amerykanów w destabilizacji odległego kraju. Z Odessy do Waszyngtonu daleko. Smrodu spalonych ciał nie czuć. Gdyby spalono 40-tu Amerykanów, pewnie kolacja by się nie odbyła a mieszkańcy różnych zakątków świata zastanawialiby się, czy akurat ich nie zbombardują w odwecie. Ale to byli tylko Ukraińcy. Więc należy się cieszyć, że Obama ograniczył się do żartów z Putina, a nie mówił nic o Odessie. Największym echem odbił się żart o kandydaturze Putina do pokojowej nagrody Nobla. Skoro ją dają komu popadnie, to kto wie – może i Putin dostanie. Po „Królu Dronów” rzeczywiście może ją dostać każdy morderca i terrorysta.

Powyższa ilustracja nie pochodzi z jakiegoś islamskiego czasopisma, ale z jednego z amerykańskich blogów. Krytycznych wobec rządu USA ludzi chyba łatwiej spotkać wśród Amerykanów, niż wśród Polaków.

 

Dlaczego warto słuchać profesorów? Bo oni tak pięknie mówią. Nie ważne, że to bełkot bez sensu. Jak w przypadku naszego eksportowego profesora Buzka: „Europa może być wielkim sukcesorem tego otwarcia”.

Chodzi oczywiście o umowę o wolnym handlu między USA i Europą, którą Buzek swą elokwencją uśmiercił jeszcze przed narodzinami ;-).

Ten człowiek wie, co w trawie piszczy. Jeśli gender ma być nauką, to grunt trzeba przygotowywać. Im więcej bełkotu, tym lepiej.

Niestety niektóre zdania wypowiadane przez Buzka są na tyle spójne, że są brane za argumenty przez wpatrzonych w niego słuchaczy (wystarczy popatrzeć na ich twarze):

http://www.wnp.pl/wnp-tv/eec-2014-transatlantyckie-porozumienie-o-handlu-zmieni-oblicze-swiata,224735_1_0_0.html

Dowiadujemy się więc, że co prawda europejskie towary są droższe od amerykańskich z powodu różnicy w cenach energii, więc na początku mogą być kłopoty, ale potem to ho... ho... Bo Europa jest bardziej innowacyjna niż USA i damy radę. Czy naprawdę Hanysy tak bardzo upadły, że muszą głosować na kogoś takiego?

Cały cywilizowany świat trzęsie się z oburzenia. Właściciel jednego z klubów NBA Donald Sterling okazał się wstrętnym rasitstą. Jego dziewczyna nagrała wypowiadane do niej słowa:

„Możesz sypiać z czarnymi, możesz przyprowadzać ich do domu i robić z nimi, co chcesz, ale nie przychodź z nimi na moje mecze. Nie musisz się też pokazywać obok nich na zdjęciach na Instagramie”.

Spotkała go za to sroga kara ze strony: Śledztwo trwało niespełna trzy dni. We wtorek podczas trwającej 30 minut konferencji prasowej wyraźnie wzburzony komisarz ligi Adam Silver potwierdził, że głos z nagrania należy do Sterlinga. A po chwili ogłosił karę, jaką nałożył na właściciela Clippers.
[…]
Sterling został dożywotnio zawieszony przez ligę. Ma zakaz wstępu na mecze NBA, nie może przebywać w żadnych obiektach NBA ani brać udziału w operacjach związanych z ligą czy zespołem. Dodatkowo ma zapłacić 2,5 mln dol. kary
.

Właściciel Clippers dostał też propozycję sprzedaży klubu. Raczej na tym nie zbiednieje, bo cena może przekroczyć pół miliarda! (Sterling kupił klub za 12,5 mln w 1981 roku).

Cieszy się cały świat cywilizowany z powodu przykładnego ukarania mowy nienawiści. Co prawda na amerykańskich filmach hero morduje tysiącami „brudasów”, ale nie śmie powiedzieć „słowa na literę n”. Można pisać o polskich obozach śmierci, ale „polish jokes” stały się „Redneck jokes”. Pozostał problem ze słowem „jude”, gdyż ono ma różny wydźwięk zależnie od tego kto je używa (tak jak u nas słowo „Lach”). Zabronione jest więc jedynie używanie tego słowa w złym kontekście. A więc żyd może wzywać do zabicia prezydenta USA, ale urzędnik prezydenta nie może nazwać adekwatnie polityki prowadzonej przez żydów (Kerry już posypał głowę popiołem).

Wracając do NBA: zapytano komisarza, dlaczego liga zareagowała właśnie teraz, gdy tymczasem Sterling jest od dawna znany z rasistowskich wypowiedzi. Odparł, że nie jest tutaj (czyli na konferencji prasowej) od tego, by rozmawiać o przeszłości.

Nikt nie poruszył problemu topniejącej prywatności. Gdyby wypowiedź Sterlinga była publiczna, albo wypowiedziana w ramach stosunków służbowych – moglibyśmy dyskutować tylko o adekwatności reakcji, nie negując słuszności potępienia tej wypowiedzi. Ale to była rozmowa prywatna! Naprawdę nikomu nie przeszkadza to, że świat zmierza ku tropieniu myślozbrodni?

Największą zaletą wolności słowa jest swoboda auto-kompromitacji. W innych warunkach trudno byłoby ocenić, czego można się spodziewać po naszych politykach. A to przecież podstawa demokracji.

Firma Github rozpoczęła przed kilkoma miesiącami projekt Passion Projects (http://passion-projects.github.com) program mający na celu zachęcenie kobiet do rozwijania kariery w IT. Kierująca nim Julie Horvath zrezygnowała jednak z pracy, oskarżając współpracowników o seksizm. Śledztwo wykazało, że  brak dowodów na jej oskarżenia, ale  zachowanie prezesa nie było bez zarzutu. Podał się więc on do dymisji.

 

Dla kontrastu historia pewnej oferty pracy w Polsce: Praca faktycznie miała opierać się na obowiązkach sekretarki. Od poniedziałku do piątku między godz. 9 a 16 miałabym odpowiadać na maile i odbierać telefony. Do tego - dwa lub trzy razy w tygodniu miałoby dochodzić do... kontaktów intymnych. Piotr był bardzo stanowczy co do miejsca i czasu - tylko w biurze i wyłącznie w godzinach pracy. Osobie, która byłaby w stanie podjąć się tych "dodatkowych" obowiązków, mężczyzna był gotów zaoferować zarobki w wysokości 5 tys. zł netto, ale tylko 3 tys. zł mogłyby zostać wpisane do umowy o pracę. Zapytany czy ewentualnie rozważałby możliwość zatrudnienia mnie jako zwykłej sekretarki, zgodnie z ogłoszeniem, stwierdził, że bierze taką możliwość pod uwagę, ale wolałby dwa w jednym.

 

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow w wywiadzie dla anglojęzycznego kanału Russia Today oświadczył, że Moskwa będzie rozważać ataki na rosyjskich obywateli jako atak na Rosję – z możliwością odwetu włącznie. Według „Głosu Rosji” ten wywiad „stał się bezpośrednią odezwą do społeczności Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych ponad głowami amerykańskiej administracji i europejskich rządów. Ton wywiadu pokazuje, że Moskwa nie zamierza dalej godzić się z ogromną ilością kłamstw, zniekształceniami polityki Rosji, prowokacjami władz w Kijowie i intrygami administracji Obamy u swoich granic”.

 

Siergiej Ławrow: „Atak na obywateli Rosji to atak na Rosję”

 

Zrzut ekranu: RT

 



 

Mija 99 rocznica ludobójstwa Ormian, dokonanego przez rząd Turcji. Zbrodnia ta rozpoczęła się 24 kwietnia 1915 r., kiedy to w Stambule, czyli w dawnym Konstantynopolu, policja aresztowała i zgładziła bez sądu ponad 2 tys. przedstawicieli inteligencji ormiańskiej, w tym lekarzy, prawników i księży. Następnie oddziały tureckie otaczały wioski i dzielnice ormiańskie, zabijając mężczyzn, często po wyszukanych torturach. Z kolei kobiety, dzieci i starców formowano w piesze kolumny i wypędzano na pustynię pomiędzy dzisiejszą Syrią a Irakiem, gdzie deportowani ginęli w straszliwych męczarniach bez wody i pożywienia. W ten sposób zgładzono 1,5 miliona Ormian, którzy wszyscy byli chrześcijanami.
Turcja konsekwentnie odmawia uznania tych zbrodni za ludobójstwo. Dlatego „przywódca wolnego świata” starannie unika słowa „ludobójstwo”. Według Polskiego Radia „Obama potępia ludobójstwo Ormian w rocznicę rzezi”. Ale on jedynie wezwał do zachowania w pamięci „jednej z największych okropności XX wieku”.

 


for. z Wikipedii