Prasa donosi o gwałtownej utracie wartości przez polską walutę.

Historyjki tłumaczące takie zmiany bywają różne. Dla jednych komentatorów „wytłumaczenie tak silnego osłabienia jest standardowe – to strach przed eskalacją konfliktu na Ukrainie i wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie”. Dla innych innych ważniejsze jest to, że „silniejszy dolar w relacji do euro uderza w waluty wschodzące, do których zaliczany jest złoty”.

Takie analizy byłyby jedynie rozrywką dla spekulantów, gdyby nie horrendalne kredyty, jakie Polacy wzięli w obcych walutach. Trudno się spodziewać, aby zaostrzanie konfliktu na Ukrainie nie dało takiego efektu na rynku walutowym. Ale skoro władza mówi, że musi boleć, to widać musi.

Pomysł poprzednich władz Microsoftu, aby firma zaczęła produkować urządzenia z wbudowanym systemem operacyjnym Windows skutkował między innymi pojawieniem się tableta Microsoft Surface. Od jego debiutu firma straciła na tym projekcie już 1,7 mld dolarów! Komentatorzy zastanawiają się, czy w końcu nie nastąpi zatrzymanie produkcji tego urządzenia. Nowy zarząd firmy ma bowiem inną koncepcję rozwoju – nie związaną z produkcją urządzeń. Pod znakiem zapytania stoi w tej sytuacji sens przejęcia Nokii, które z pewnością nie przyniosło żadnych korzyści finansowych.

 

Od początku konfliktu na Ukrainie było oczywiste, że Polska zapłaci za swe zaangażowanie wysoką cenę. Powrócił syndrom „bolesnych reform” - czyli działań władzy na szkodę społeczeństwa, przedstawianych jako konieczne działania dla ich dobra.

Minister Rolnictwa mówi: Stało się, trzeba jasno sobie powiedzieć - coś za coś. Nie ma się co dziwić reakcji Rosji. Trzeba pomyśleć, by promować polskie jabłka w Japonii, Singapurze i Korei Południowej.

No bo – wicie rozumicie – nikt się nie spodziewał, ani tego, że będą w Polsce owoce, ani tego – że Rosja ich nie zechce. Ale stało się (znowu klęska urodzaju)! Teraz już wiemy i promować będziemy. W tak zwanych mediach głównego ścieku trudno o adekwatny komentarz do tej sytuacji. Dlatego warto poszukać na bardziej niszowych stronach w internecie. Na przykład komentarz Obserwatora Politycznego:

Zdaniem ministra sami państwo wiecie którego, to nas zaboli ale rzekomo warto ponieść te koszty, ponieważ Rosję to zaboli jeszcze bardziej (prawdziwie chrześcijańskie i dobrosąsiedzkie podejście – potem się ktoś dziwi, czemu inni nas nienawidzą). Wręcz wyraźnie ten pan zasugerował, że musi boleć (czy jakoś tak), jednak jako kraj oficjalnie podchodzimy do nakładania sankcji bez entuzjazmu.

Czy ktoś próbował to przeliczyć na miejsca pracy? Czy ktoś wie jak to się rozłoży po stronie unijnej? To znaczy my już wiemy, że nie sprzedamy do Federacji Rosyjskiej naszych warzyw i owoców, co na samych jabłkach (połowa polskiego eksportu jabłek przypada na Rosję) może oznaczać straty roczne około 250-300 mln Euro. Lepiej nie myśleć o innych owocach i warzywach, przetworach, o mięsie chyba w ogóle trzeba zapomnieć. Horror […]

Swoją drogą ciekawe, kto zarobi te 100 mld z którego zrezygnowali Europejczycy? Czy Chiny czeka wspaniały wzrost gospodarczy… No i nie nazywajmy tego sankcjami, tylko po prostu wojną gospodarczą na embarga.

 

I jeszcze komentarz rysunkowy (http://fraglesi.eu/2006/11/18/222/):

Według portalu zerohedge.comwojna zastępcza” (proxy war) na Ukrainie toczy się o źródła energii. Autor analizuje problem eksploatacji złóż gazu łupkowego, pokazanych na poniższym rysunku:

Te złoża są bardzo duże. Jednak rozpoczęcie ich eksploatacji w warunkach ukraińskich jest bardzo utrudnione. Jednak tak się „szczęśliwie” złożyło, że wojna przyspiesza wiele procesów i otwiera wiele drzwi. Już w kwietniu media informowały, że USA chcą pomóc Ukrainie w eksploatacji gazu łupkowego. Wiceprezydent USA Joe Biden zobowiązał się podczas spotkania z władzami Ukrainy do przekazania 50 mld dol. Elementem na rzecz szerszego wspierania modernizacji ukraińskiej energetyki będzie majowa wizyta amerykańskich ekspertów wraz z urzędnikami z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, której celem będzie udzielenie porad dotyczących zwiększenia wydobycia ropy i gazu ze złóż konwencjonalnych.

 

W maju okazało się, że syn Joe Bidena, Hunter, właśnie dołączył do zarządu jednego z największych producentów gazu na Ukrainie: Burisma Holdings.

 Kwestia upadłości konsumenckiej wraca regularnie przed każdymi wyborami. Tym razem chyba rzeczywiście może dojść do wprowadzenia przepisów ułatwiającym „drugi start”. Sejm uchwalił nowelizację Prawa upadłościowego i naprawczego, reformującą postępowanie upadłościowe w tzw. upadłości konsumenckiej. Sejm postanowił zmienić prawo, by osoby które popadły w nadmierne zadłużenie miały realne szanse na ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Złagodzone zostaną warunki uprawniające do ogłoszenia upadłości. Co więcej brak środków na pokrycie kosztów postępowania nie będzie już przeszkodą we wszczęcia postępowania, co pozwoli na korzystanie z prawa do upadłości osobom szczególnie ubogim. Dodatkowo obniżona została opłata od wniosku o ogłoszenie upadłości konsumenckiej z kwoty 200 zł do 30 zł. Oczywiście bankierzy już alarmują, że koszty upadłości konsumenckiej spadna na klientow(tak jakby jakiekolwiek koszty banków spadały na kogoś innego).

Wśród osób, które mogą skorzystać z takich rozwiązań są takie, które świadomie zadłużyły się ponad miarę i takie, które uległy „modzie” na kredyty we frankach szwajcarskich.

Jak słusznie zauważa na łamach „Rzeczpospolitej” Grażyna Błaszczak, zadłużanie ponad miarę i branie kredytów frankowych to dwie różne sprawy. Jednak w obu przypadkach to nie tylko klienci powinni się borykać z konsekwencjami takich zobowiązań.

Argentyna postawiła się „sępim funduszom”, wspartym wyrokami amerykańskich sądów. Proponują wykup długu na warunkach takich jak u innych wierzycieli, albo bankructwo.

Minister finansów
Argentyny, Axel Kicillof poinformował wczoraj, że udało się dojść do porozumienia z funduszami hedgingowymi w sprawie żądanych $1,3 miliarda dolarów.

Według Kicillofa spełnienie tych żądań byłoby naruszeniem prawa argentyńskiego. Chodzi o klauzulę RUFO (od right upon future offers), która zakazuje dawania lepszych warunków inwestorom od danych w ramach zamiany obligacji, zaakceptowanej przez 92,4 proc. wierzycieli w 2005 i 2010 r. Klauzula ta wygasa 31 grudnia i Argentyna chce, by sędzia Griesa odroczył swój werdykt, aby miała możliwość prowadzenia negocjacji z ostatnimi wierzycielami, bez wywołania ryzyka roszczeń ze strony posiadaczy nowych obligacji, które Buenos Aires szacuje na nawet 400 mld dolarów.

W Polsce sam pomysł, że dla kogoś może istnieć prawo ważniejsze, niż wyroki jakiegoś amerykańskiego sędziego brzmi niedorzecznie.

 Source: Flickr via James Vaughan

Trzecia wojna światowa już bez wątpienia trwa, ale w sensie militarnym ma ona bardzo ograniczony charakter (wojny zastępczej). Coraz częściej jednak słychać obawy, że może to przerodzić się w wielki konflikt militarny. W najnowszym komentarzu Paul Craig Roberts stawia tezę: „Nadchodzi wojna”. Jego zdaniem nadzwyczajna propaganda antyrosyjska ma przygotować społeczeństwa zachodu do wojny, której nikt nie będzie w stanie wygrać. Pierwszą ofiarą będzie Europa, z uwagi na amerykańskie bazy rakietowe.

Jednym z możliwych scenariuszy prowadzących do wojny może być walka o $50 mld, które w wyniku budzącego wątpliwości wyroku Rosja ma zapłacić akcjonariuszom Jukosu (czyli głównie panu Chodorkowskiemu). Wojny wybuchały z bardziej błahych powodów. Rosja oczywiście nie zapłaci tych $50mld – chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Chodorkowski, który po latach spędzonych w łagrach raczej miłością do swojej „rodiny” nie pała – zażąda egzekucji „długu” poprzez przejmowanie rosyjskich aktywów na całym świecie. Jak na to zareaguje Rosja?

Według informacji „Financial Times” komentarz do tego wyroku pochodzący z otoczenia Putina nie pozostawia wątpliwości: nadchodzi wojna w Europie.

Według Rzeczpospolitejjednym z priorytetów negocjacji jest wyeliminowanie ograniczeń w eksporcie zza oceanu gazu z łupków”. Dotąd tego typu negocjacje miały na celu zmniejszenie protekcjonizmu. Nie ma jednak żadnych ograniczeń w dostępie do europejskiego rynku dla eksporterów gazu zza oceanu. Informacja powinna więc brzmieć: Amerykanie szantażują Europę gazem łupkowym – uzależniają od podpisania TTIP uwolnienie jego eksportu do Europy. Kryzys ukraiński był od samego początku wykorzystywany do nacisków w sprawie TTIP. Polskie Radio informowało: napięcia między Zachodem a Rosją mogą też przyspieszyć negocjacje nad umową o transatlantyckim partnerstwie handlowym i inwestycyjnym (TTIP), które UE i USA rozpoczęły latem 2013 roku.

Bronisław Komorowski nazwał umowę TTIP „gospodarczym NATO”, a Barack Obama nagle dostrzegł w traktacie gwarancję bezpieczeństwa energetycznego dla Europy.

 Barack Obama, Herman Van Rompuy i Jose Manuel Barroso , foto: PAP/EPA/JULIEN WARNAND

Sąd arbitrażowy w Hadze zakończył trwające od 2005 roku postępowanie w sprawie Jukosu. Rosja ma zapłacić byłym akcjonariuszom tego przedsiębiorstwa 50 miliardów dolarów odszkodowania. Zdaniem Rosjan „Decyzja Trybunału jest upolityczniona. Sąd badał sprawę 10 lat i nagle ogłosił orzeczenie w środku kryzysu ukraińskiego, gdy zachód obiecuje ukarać Rosję sankcjami”. Zapowiadają odwołanie.

 

 

Na zdjęciu Michaił Chodorkowski – główny akcjonariusz Jukosu, foto: khodorkovsky.ru

 



 

W ostatnim numerze poważnego pisma The Economist przedstawiono krótką historię Rosji Putina. Historia ta zaczyna się w roku 1991, gdy po upadku komunizmu wydawało się, że w Rosji zatriumfuje zachodnia demokracja. Ale pojawił się zły Putin, który skierował Rosję ku katastrofie. Jego szatański plan mógł być realizowany, bo wielu ludzi zachodu zostało zwiedzionych, lub uznało, że sprzeciw wobec Putina nie jest w ich interesie. Dopiero zestrzelenie malezyjskiego samolotu i zabicie 298 niewinnych ludzi, a następnie zbezczeszczenie ich ciał pokazało wszystkim jakim złoczyńcą jest Putin. To Putin jest autorem tragedii, choć oskarża o to Ukraińców.

Skoro napisano o tym w The Economist – to musi być prawda.

 

Istnieje jednak alternatywna wersja tej samej historii.

W latach 80-tych pojawiła się możliwość ekonomicznego zniszczenia obozu socjalistycznego, do którego Polska (bez swej woli) należała. Cena baryłki ropy naftowej spadła z blisko 40 USD za baryłkę w roku 1980 do około 14 USD w roku 1988 (źródło). Oprocentowanie w amerykańskich bankach, które w czasie zadłużania się państw socjalistycznych (w latach 70-tych) wahało się w okolicy 7-8% podskoczyło do 21,5% w roku 1980 i utrzymywało się powyżej 10% przez całe lata 80-te (źródło). Do tego doszły sankcje gospodarcze (skutek wojny w Afganistanie i stanu wojennego w Polsce). Były one bardziej dotkliwe, niż wówczas mogło się wydawać. Przypadały bowiem na okres dynamicznego rozwoju nowych technologii. Polska i inne kraje socjalistyczne zostały w znacznym stopniu wyłączone z międzynarodowej współpracy, warunkującej pełne wykorzystanie możliwości rozwojowych. Socjalizm skapitulował. Doktryna Reagana przewidywała po pokonaniu wroga pomoc w jego pokojowym rozwoju, aby społeczeństwa na trwałe przekonały się do wyższości kapitalizmu. Spuszczonych z łańcucha finansistów nie udało się już jednak zatrzymać. Państwa obozu socjalistycznego stały się żerowiskiem – miejscem nowej konkwisty. W sposób szczególny dotknęło to Rosji, którą w 1998 roku dobił ponowny spadek cen ropy – tym razem do 11 dolarów za baryłkę. Potężny kryzys gospodarczy w czasie którego Rosja daremnie prosiła o pomoc MFW, doprowadził do rezygnacji (w roku 1999) Borysa Jelcyna i dojścia do władzy Władimira Putina. Putin wysłał do łagrów ichniejszego Balcerowicza (Chodorkowskiego). Wbrew czarnej propagandzie, polityka Putina była bardzo konserwatywna. Nie zdecydował się na żadne rewolucyjne kroki i nie dał się namówić na renacjonalizację. Jest on zwolennikiem wolnego rynku, ale docenia rolę państwa w gospodarce. Za jego rządów nastąpił duży wzrost inwestycji zagranicznych, a rosnący popyt wewnętrzny stał się jednym z głównych czynników wzrostu gospodarczego. Putin dostrzegł także potrzebę oparcia procesu odbudowy potęgi swego kraju na jakimś stabilnym systemie wartości. Stąd jego sojusz z Kościołem Prawosławnym. Zręczna polityka gospodarcza i wykorzystywanie wszystkich nadarzających się możliwości doprowadziła do odbudowy pozycji międzynarodowej Rosji – między innymi dzięki umocnieniu się w roli zaplecza surowcowego Unii Europejskiej.

Po dwóch tygodniach wahań, Komisja Nadzoru Finansowego wydała zgodę na objęcie przez byłego wiceministra skarbu Pawła Tamborskiego funkcji prezesa Giełdy Papierów Wartościowych.

fot. PAP/Radek Pietruszka

 

Być może nie chodziło o wahanie, ale o przeczekanie, aż ucichnie wrzawa wokół afery podsłuchowej, której Tamborski był jednym z bohaterów. Wojciech Surmacz na łamach portalu wGospodarce.pl tak opisuje rolę Tamborskiego:

W dniu 1 czerwca 2013 roku Wiaczesław Kantor, szef rosyjskiego Acronu stracił cierpliwość do polskich partnerów. W programie „Studio-Wschód” w TVP Info ujawnił kto zaprosił go do gry o polskie Azoty.

Okazało się, że Kantora wspierali w Polsce prezydent Aleksander Kwaśniewski i były premier Jan Krzysztof Bielecki. Zaś urzędujący wiceminister skarbu Paweł Tamborski, który działał wbrew oficjalnemu stanowisku szefa resortu skarbu wręcz namawiał Kantora do wejścia w Azoty. Tamborski usiłował dementować te informacje zanim szef Acronu udzielił wywiadu w TVP Info.

Nigdy nie składałem takich propozycji. To od Acronu wyszła inicjatywa kupna akcji przekonywał Tamborski na łamach „Parkietu”.

Wypowiedź Kantora dla polskiej telewizji nie pozostawiała jednak złudzeń.

Z całą odpowiedzialnością potwierdzam, że przed złożeniem ekonomicznej propozycji, przeprowadziliśmy konsultacje. Konsultowaliśmy się z ministerstwem skarbu, z wiceministrem Pawłem Tamborskim, który osobiście zaproponował mechanizm publicznego wezwania na sprzedaż akcji Tarnowa. Osobiście określił próg cenowy

złościł się szef Acronu na antenie TVP Info.

Po incydencie w telewizji polskiej i nagłośnieniu zaangażowania Tamborskiego, informacje na temat rosyjskiego udziału w prywatyzacji polskiej chemii zaczęły powoli znikać z mediów.

 

O tym, że cała historia nie jest dziennikarskim wymysłem opartym na pijackich bredzeniach uczestników nagranej biesiady, świadczy między innymi wszczęte postępowanie administracyjne tej samej KNF wobec spółki Kantora Norica Holding. Motywy dla których KNF bada działalność tego właśnie podmiotu są jasne:

 25 czerwca premier Donald Tusk mówił w Sejmie, że kwestia m.in. Azotów jest ważna z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wyjaśnił, że Azoty korzystają ze znacznych ilości gazu i są uznawane za spółkę strategiczną dla państwa.

Premier podzielał troskę posłów o Azoty. "Widzimy nie od dziś i nie od wczoraj próbę takiego agresywnego (...) - w sensie działań na rynku - wejścia w nasz przemysł chemiczny ze strony przede wszystkim jednego koncernu rosyjskiego" - mówił.

Media w Polsce świętują upadek SKOK Wspólnota. Tytuły nie pozostawiają wątpliwości – będą bankrutować następne kasy: „Pierwsza upadłość SKOK-u ”, „Bankructwo SKOK "Wspólnota". Czy podobny los spotka inne Kasy?”, „Co oznacza bankructwo pierwszego SKOK-u? To wypadek przy pracy, czy początek dramatu?” (to u komisarza walki ze SKOK'ami Samcika). O dziwo w „Rzeczpospolitej” głos zupełnie odmienny (może komisarz Jabłoński jest na urlopie?). Dominik Zdort pisze: „Sprawa SKOK to doskonały przykład pokazujący, jak III Rzeczpospolita kładzie łapę na wolnej przedsiębiorczości, która usiłowała funkcjonować poza kontrolą władzy”.

Generalnie dziennikarze skupiają się na rekordowej wypłacie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG). Bo banki muszą się zrzucić na bankruta.

Polacy dostali jasny przekaz, przygotowany długą anty-SKOKową kampanią.

Co to będzie, gdy słoneczko nasze zgaśnie? Kto to wie – a może będzie wtedy jaśniej. Tak kabaret „Tey” wieszczył w 1980 roku koniec dyktatury proletariatu. Być może teraz czeka nas koniec dyktatury spekulantów. Pojawia się wiele – na razie drobnych – przesłanek ku temu, by tak uważać.

Jeden z największych systemów emerytalnych USA - Calpers z Kalifornii postanowił zmniejszyć inwestycje w fundusze hedgingowe o 40%. Podobne kroki podejmują inne fundusze emerytalne.

Portal businessinsider.com dostrzega możliwość gwałtownego odwrotu od funduszy spekulacyjnych. Średni zwrot z inwestycji w tych funduszach wynosił 3,6% rocznie. W tym czasie - dla porównania – akcje Facebooka zdrożały dwukrotnie. A warto wspomnieć, że temu rozwojowi firmy towarzyszą stale głosy, że jej akcje są przeszacowane, a istnienie uzależnione od tymczasowej mody. Mit geniuszy od obracania pieniędzmi, dzięki którym nasz kapitał „pracuje na nas” chwieje się coraz bardziej. W przypadku Facebooka nie przewidzieli trendów rozwojowych (mobilność).

Poniżej wykres cen akcji Facebooka:

 

 

 

Sankcje gospodarcze nakładane na Rosję (a jeszcze bardziej groźby ich zaostrzania) mają skutki dla całej Europy. Spada eksport niemieckich firm. Z brytyjskich banków wycofują kapitał rosyjscy oligarchowie. W Polsce gwałtownie spadają ceny rzepaku – skutek importu z Ukrainy. Polskie rolnictwo na pewno na tym konflikcie ucierpi najbardziej. Spodziewany wzrost importu węgla może też dobić górnictwo.

 

Amerykanie nałożyli karę w wysokości 8,9 mld dol. na francuską grupę finansowo-bankową BNP Paribas za nierespektowanie amerykańskich sankcji wobec Kuby, Iranu i Sudanu.

Komentując ten fakt amerykański profesor prawa Mark Roe snuje rozważania: Co do tego, że BNP Paribas postąpił bardzo źle – zgoda. Ale 8,9 miliarda dolarów? Czy to nie szokująco wysoka kwota jak na bank cieszący się powszechnie opinią instytucji wysoce odpowiedzialnej? O interwencję w sprawie zmniejszenia wymiaru kary poprosił już przywódcę USA Baracka Obamę francuski prezydent François Hollande; to samo uczynił też komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i usług Michel Barnier.

Oczywiście obydwie interwencje okazały się nieskuteczne. Dlaczego? Wyjaśnienie znajdujemy w dalszej części komentarza: na sposób potraktowania BNP przez Stany Zjednoczone mogły wpłynąć wysiłki tych ostatnich na rzecz uczynienia z finansów skuteczniejszego narzędzia polityki zagranicznej.

Zapowiadana od miesięcy alternatywa dla Banku Światowego staje się faktem. Państwa BRICS tworzą swój Bank Rozwoju. Według notatki PAP, powołującej się na anonimowych ekspertów – te państwa zbyt wiele dzieli, aby ich inicjatywa odniosła sukces. W przeciwieństwie do Banku Światowego, który skupia jak wiadomo państwa jednorodne ;-).

Deklarowane cele NDB są podobne jak w przypadku Banku Światowego. Tyle, że organizacja z Bretton Woods (utworzona przy dużym udziale radzieckiego agenta) coraz częściej traktuje „pomoc” jako element ekonomicznej agresji (doświadczyliśmy tego przy prywatyzacji emerytur). Kraje BIRCS mają same smutne doświadczenia w tej dziedzinie.

Nowy bank ma być inny. W raporcie Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju UNCTAD prezentuje się tą ideę jako spełnianie marzeń”.

Bank BRICS będzie dysponował kapitałem 100mld dolarów.

Zakres jego działalności został określony w deklaracji Szczytu w Durbanie w 2013: „mobilizacja środków na infrastrukturę i projekty zrównoważonego rozwoju w krajach BRICS oraz innych krajach rozwijających się”. Jego działalność ma sprzyjać włączeniu społecznemu i bardziej zrównoważonemu rozwojowi. Wspierana ma być gospodarka ekologiczna, energia ze źródeł odnawialnych, wykorzystanie innowacji. Spodziewane jest uzyskanie „efektu dźwigni” dzięki współpracy z lokalnymi bankami oraz współfinansowanie projektów wraz z kapitałem prywatnym. Jeśli uda się osiągnąć w ten sposób efekt synergii, znaczenie tej inicjatywy może być znacznie większe, niż wynikałoby z wielkości kapitału finansowego postawionego do jego dyspozycji.

Kontrola UKS w Rzeszowie zagraża istnieniu jednego z najnowocześniejszych przedsiębiorstw w regionie: Zakładom Magnetyzowym „ROPCZYCE”, W oświadczeniu zarządu czytamy:

Jest nam niezmiernie przykro, że Zakłady Magnezytowe „ROPCZYCE” będąc globalnym graczem i wizytówką polskiej myśli technicznej na świecie, zamiast skupić się na dalszej ekspansji, muszą koncentrować się na obronie przed nieuprawnionymi interpretacjami Urzędu Kontroli Skarbowej w Rzeszowie.

Dowolność urzędników skarbowych w interpretacji obowiązującego w Polsce prawa podatkowego jest w ocenie Zarządu praktyką niedopuszczalną. [...]

Nasze sprawozdania są regularnie badanie przez renomowanych audytorów i nigdy nie było z ich strony zastrzeżeń. Nie jesteśmy więc w stanie zrozumieć postępowania Dyrektora UKS, który odpowiadając na nasze pisma w ogóle nie odnosi się do stawianych przez nas merytorycznych argumentów.

Chcielibyśmy podkreślić, iż w wyniku zaistniałej sytuacji, Grupa ZM Ropczyce rozważa zasadność dalszych inwestycji w regionie, a być może również zmianę siedziby prowadzonej działalności.

Sprawa dotyczy opcji, na które zarząd dał się naciągnąć bankierom w 2008 roku. Powstałe straty nadzwyczajne uznano za koszt uzyskania przychodu, co zmniejszyło płacony podatek. Problem w tym, że straty nadzwyczajne według prawa podatkowego są kosztem uzyskania przychodu, gdy powstały w związku z uzyskiwaniem przychodu. Według przedsiębiorstwa tak było (to duży eksporter, dla którego ryzyko kursowe jest problemem), a według kontrolerów – to była tylko spekulacja.

Szkoda, że tego typu przypadki nieodmiennie są rozważane jako walka urzędników z przedsiębiorcami, gdy tymczasem źródłem zła jest chore prawo podatkowe.

PRL'u był jak wiadomo opresyjnym państwem, w którym władze dzielnie walczyły z problemami nigdzie indziej nie występującymi. Nierozwiązywalny był na przykład problem skupu butelek. Jednak to socjalistyczne państwo miało sporą przewagę nad III RP: nikomu nie przyszło do głowy powiedzieć, że ono nie istnieje. Tymczasem opinia urzędującego ministra, że III RP istnieje tylko teoretycznie znajduje potwierdzenie na każdym kroku. I niestety nie dotyczy spraw błahych – jak skup butelek - tylko decydujących o egzystencji obywateli. Minister był pod wpływem alkoholu, więc jego opinia jest nieco spłycona. Polska istnieje jako pewien mit, żyjący w sercach Polaków i przejawiający się w patriotycznych symbolach. Natomiast jako państwo – nawet jeśli istnieje – to na pewno nie jest to państwo Polaków. Nie działa ono w interesie obywateli, a co najwyżej uwzględnia interes niewielkiej grupki tych, co na górze. Dobrym przykładem jest działalność lichwiarska, która kwitnie pomimo anty-lichwiarskich regulacji. Na dodatek traktuje się to jako coś normalnego: przedstawiciel tego „biznesu” uważa, że ten „rynek” szacowany na 7mln będzie nadal rósł. Oczywiście ma rację. Ekonomiści i politycy mu to zapewnią. Tak samo jak atakujący rodziny ideolodzy zapewnią rozkwit prostytucji. Tylko czekać, jak przedstawiciel tego biznesu będzie opowiadał o rozkwicie sieci burdeli.

Na zdjęciu niezawodny Ryszard Petru opowiada o dobrodziejstwie lichwy dla najbiedniejszych:

[źródło]

Gdyby ktoś potrzebował szybkiego wskaźnika, czy Polska istnieje nie tylko teoretycznie, wystarczy sprawdzić media – czy tego typu dranie nadal ze spokojem traktują patologię jako coś normalnego.

 Pozwolenia na emisję CO2 w UE mogą zdrożeć nawet o 28 procent (do 7,50 euro, 10,21 dolarów) w bieżącym roku. Wszystko zgodnie z planem. KE zakłada, że pozwolenia zdrożeją do 20 euro. To spowoduje duży wzrost cen energii w Polsce. Dalsze skutki dla gospodarki – łatwe do przewidzenia. Cała nadzieja w Januszu Korwinie-Mikke. Obije gębę i pozamyka do więzień kogo trzeba i polityka UE się zmieni. Zamykanie do więzień już zapowiedział, a bicie przećwiczył na razie na razie na Michale Bonim ;-).

 

Obrazek pochodzi ze strony JKM na temat globcio,

 

Francuzi łudzą się, że tym razem poklepywanie po plecach przez Jankesów nie wystarczy i ktoś poza Amerykanami ma szanse na duże dostawy dla polskiej armii. Już ogłosili plany offsetu: Jesteśmy gotowi przekazać technologie i w ten sposób pomóc stoczni Nauta zbudować znaczną część nowych okrętów. Chcemy też przygotować polskie zakłady, by samodzielnie mogły serwisować te maszyny, a także, by rozwijały możliwości budowy własnych statków tego lub innego typu.

Poprzedni wielki „deal” opisał w 2009 roku Tomasz Hypki w artykule "Nabici-w-offset". Krótki fragment z tego artykułu: po prywatyzacji nastąpiło załamanie sprzedaży, a spółka przez kilka lat przynosiła straty. Po 5 latach sprzedaż wzrosła zaledwie o 1/3, utrzymując się znacznie poniżej wartości planowanej przez polski zarząd przed prywatyzacją. W pierwszych trzech latach po prywatyzacji, WSK PZL Rzeszów przyniosła straty przekraczające 200 mln zł, czyli większe niż wartość zobowiązań inwestycyjnych. To oznacza, że te ostatnie realizowano w dużej mierze z transferu zysków – jest to metoda znana także z innych prywatyzacji, na którą kolejne polskie rządy nie znalazły jakoś remedium. [...]

Dotychczas minister właściwy do spraw gospodarki zaliczył na poczet wartości Umowy Offsetowej wykonanie Zobowiązań Offsetowych ujętych w Projekcie dotyczącym WSK PZL Rzeszów wartość offsetową ok. 409 mln USD”. Oczywiście ta kwota będzie jeszcze rosnąć. Amerykanom zaliczono do końca 2006 r. wykonanie już 3,9 mld dolarów zobowiązań offsetowych, wśród których trudno dopatrzyć się realnych korzyści dla polskiej gospodarki, z przemysłem lotniczo-zbrojeniowym w szczególności.

Sprawa stała się przedmiotem interpelacji posła Jana Burego. Swoją kłamliwą odpowiedźminister Grad kończy zdaniem: Podsumowując, należy stwierdzić, iż wszystkie postanowienia umowy zawartej w dniu 21.09.2001 r. pomiędzy Skarbem Państwa a United Technologies Holdings SA oraz United Technologies Corporation zostały wykonane prawidłowo.

 

Podkategorie

Kótkie opisy wydarzeń, które mogą wskazywać na kierunki działań w gospodarce.

Kredyty we frankach