Ilość urządzeń podpiętych do internetu już kilkakrotnie przekracza ilość mieszkańców Ziemi. Równie dynamicznie jak ilość urządzeń mobilnych, rośnie liczba innych gadżetów z łączności ą do internetu. Pokazuje to poniższy wykres:

żródło: businessinsider.com

Poprawianie obrazu rzeczywistości przy pomocy Photoshopa stało się tak nagminne, że coraz częściej można obserwować różne "niedoróbki". Portal BsinessInsider publikuje kilka wymownych przykładów. Niektóre z tych zdjęć trafiło na okładki magazynów i do reklam!

Jedną z nowości, jakie ogłosił Facebook na konferencji F8 jest łączenie aplikacji App Link. Może to być naprawdę rewolucyjne rozwiązanie. Nowe możliwości, jakie się pojawiają opisano na portalu www.spidersweb.pl:

Aktualnie jest tak – powiedzmy, że na swoim iPhonie, na stronie Filmwebu przeglądasz recenzje kinowych nowości. Zdecydowałeś, że pójdziesz na nowy film o Spider Manie. Aby kupić bilety musisz zamknąć przeglądarkę, odpalić aplikację Cinema City, znaleźć film i kupić bilety. Sporo czynności, prawda?

Za chwilę będzie tak – przeglądając na smartfonie strony Filmwebu klikniesz w przycisk, który od razu przeniesie cię do aplikacji Cinema City i to od razu do miejsca, w którym kupisz bilet na interesujący cię seans w kinie w pobliżu twojego zamieszkania.

Oczywiście aby to zadziałało, programiści muszą wyposażyć aplikacje w odpowiednie funkcjonalności. Ale istnieje silny argument przemawiający za takimi zmianami. Chodzi o promocję. W tej chwili wypromować aplikację mobilną jest bardzo trudno. Umożliwienie sięgania bezpośrednio do niej z innych aplikacji zadziała tak samo jak linki na stronach internetowych. Ciekawe jednak, jak zareagują na to monopoliści: Google i Apple. Czy pozwolą w ten sposób korzystać z aplikacji z Appstore i Google Play?

Zakończyła się konferencja NETmundial 2014  poświęcona prywatności w internecie. Udało się uzyskać dość ogólnikowe porozumienie.  Polska zabiegała w szczególności o to, by zmienić lub usunąć kontrowersyjne sformułowanie o masowej inwigilacji. Z początkowego brzmienia tekstu wynikało bowiem, że dopuszczalna może być masowa inwigilacja, przechwytywanie i gromadzenie danych „zgodne z prawami człowieka i demokratycznymi wartościami”. Polska broniła stanowiska, iż "masowa inwigilacja" z definicji  nie może być zgodna z prawami człowieka i wartościami demokratycznymi.

Rządy prawa i wartości demokratyczne państw stanowią bowiem, że przechwytywanie danych lub inwigilacja może być dopuszczona tylko według szczegółowych i ściśle określonych zasad:

 Wyjaśniło się, dlaczego portal onet.pl publikuje takie badziewie! Prezes tej firmy uważa, że to „piractwo ogranicza [ich] możliwości budowania jakościowych treści”!

Jak zwykle w takich sytuacjach publikująca wywiad gazeta stosuje odstępstwo od stosowanych zwyczajów pokazywania innych aspektów zagadnienia. Ot choćby tego, o czym pisze Jędrzej Wołochowski: Główni zainteresowani zdają się nie pamiętać, że przemysł filmowy powstał w Hollywood w dużej mierze dzięki piractwu. Patenty na wynalazki filmowe miała firma Motion Picture Patents Company (jej współudziałowcem był Thomas Edison), która zmonopolizowała rynek na Wschodnim Wybrzeżu USA. Aby uniknąć ścigania przez firmę Edisona, większość filmowców udała się na Zachodnie Wybrzeże.

Sam Disney często wykorzystywał książki będące w domenie publicznej, aby ich adaptacje przekuć w kasowe hity. Szkopuł w tym, że gdyby obowiązywało wówczas równie surowe jak dzisiejsze prawo autorskie, producent nie osiągnąłby tak spektakularnego sukcesu. Rudyard Kipling, autor „Księgi Dżungli”, zmarł w 1936 r., zatem w świetle obowiązującego obecnie prawa wszystkie jego dzieła przeszłyby do domeny publicznej 1 stycznia 2007 r. Tymczasem gdy w 1967 r. sfilmowano jego najbardziej znaną powieść, prawa do niej już wygasły. Patrząc w drugą stronę, gdyby w USA obowiązywało takie prawo jak przed rokiem 1976, do domeny publicznej weszłyby już utwory wszystkich amerykańskich autorów zmarłych przed 1985 r.

 Opisana przez chińskiego ekonomistę wojna o pieniądz w wielu miejscach świata przybiera formę budowy struktur alternatywnych dla dominującego systemu finansowego. Polskie Radio poinformowało niedawno, że w Hiszpanii funkcjonuje już 70 społecznych walut. Wielkim zwolennikiem takich działań jest Julio Gisbert, autor popularnego w ogarniętym kryzysem kraju bloga "Vivir sin empleo" (czyli „Życie bez zatrudnienia” vivirsinempleo.org). W Katalonii trwają przygotowania do uruchomienia kolejnego tego typu projektu: euro-cat.cat. Projekt wspiera organizacja zrzeszająca drobne przedsiębiorstwa PIMEC, która 4 kwietnia br zorganizowała konferencję promocyjną. Mówcy jednoznacznie postrzegali tego typu projekty, jako alternatywę dla liberalnej ekonomii oraz bankowości odsetkowej.

Tego typu działania można porównać do partyzantki, gdyż w organizacji oporu wobec ekonomicznej agresji nie uczestniczą państwa.

Jak donosi Bloomberg - jeden z najpoważniejszych portali finansistów, „rosyjski Zuckerberg” musiał zmienić zdanie co do możliwości rozwoju w Rosji. Jego portal vk.com, który ma w Rosji więcej użytkowników niż Facebook, przejęli ludzie Kremla. W polskim tłumaczeniu już sam tytuł woła dramatycznie: „"Rosyjski Zuckerberg" Paweł Durow zmuszony do emigracji”:

We wtorek Techcrunchopublikował fragmenty mailowej korespondencji z Durowem. – Jestem poza Rosją i nie mam zamiaru wracać – zadeklarował założyciel VKontakte. – Niestety, państwo nie jest w tym momencie kompatybilne z internetowym biznesem Obawiam się, że od mojej decyzji nie ma odwrotu, nie po tym jak publicznie odmówiłem współpracy z władzami, które nie mogą mnie tolerować – dodał.

 

Durow mówił, odnosząc się do swoich ostatnich skarg, że jakodyrektor generalny VKontakte, odmówił rosyjskim służbom specjalnym dostępu do osobistych danych ukraińskich aktywistów, którzy prowadzili grupowe profile na portalu społecznościowym. Durow powiedział, że decyzja kosztowała go utratę 12 proc. przedsiębiorstwa, które teraz jest w rękach Aliszera Usmanowa, najbogatszego człowieka w Rosji. Należący do Usmanowa Mail.ru obecnie kontroluje VKontakte.

 

No po prostu zgroza!

Obrońcy wolnego internetu już organizują krucjatę przeciw Putinowi, która pod wodzą Pawła Kowala odbije sieć z rąk „cara” Putina!!!!

 Google dąży do stworzenia super-państwa, nie podlegającego żadnym ograniczeniom prawnym ani demokratycznej kontroli. Tak uważa nie byle kto, tylko prezes niemieckiego wydawnictwa Axel Springer. Napisał o tym w liście do prezesa Google (list opublikowany w Frankfurter Allgemeine Zeitung został omówiony w największych mediach), wyznając wprost swoje obawy. Pisze o tym, że Google jest bardziej wścibskie niż Big Brother. I dalej inwestuje w nowe technologie, które mogą zwiększać to zagrożenie.

 

Odkryto bardzo ważny błąd w powszechnie używanej bibliotece OpenSSL. Ta biblioteka jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo szyfrowanej transmisji stron internetowych (https://), poczty (TLS) czy w wirtualnych sieciach prywatnych (VPN). Okazuje się, że błąd w oprogramowaniu przetrwał ponad 2 lata! Na szczęście już są dostępne poprawki w dystrybucjach systemów Linux i OpenBSD, których problem dotyczy.

Więcej szczegółów: http://pclab.pl/news57236.html

 

Ludzi nienawidzącej M$ jest wielu. Od administratorów, poprzez programistów po konkurentów (tych, których nie udało się wykończyć). Wystarczy pooglądać fragment filmu „Prawdziwa historia internetu”, opowiadającą o tym jak Microsoft wykończył Netscape, aby zrozumieć jakimi metodami posługuje się ta firma. Główny nurt rozwoju technologii w ciągu ostatnich 20 lat polegał na coraz większej otwartości. Microsoft był wystarczająco potężny, aby to ignorować. Już pierwszy ich produkt MS DOS zawierał ukryte rozwiązania, dostępne tylko dla wybrańców. Każdy pojawiający się standard firma psuła tak, aby nie dało się łatwo przenosić programów z ich systemu na inne. Z tego powodu sądownie zmuszono ich do rezygnacji ze stosowania języka Java. Towarzyszyła temu zawsze nieczysta gra, procesy, podejrzenia o manipulacje (vide „standardyzacja dokumentów).

Odkrycie zasysacza niemowląt pokazuje, że innowacje nie są domeną tylko nowoczesnych technologii. Mechanik samochodowy oglądając na Youtube wyciąganie korka z butelki, wymyślił, że podobnie można wspomóc poród dziecka. Jego urządzenie zawiera nadmuchiwaną obejmę na głowę dziecka. Po jej nadmuchaniu obejma jest wyciągana wraz z dzieckiem (zobacz prezentację).

Jorge Odon wpadł na ten pomysł w 2005 roku. Po opatentowaniu dotarł z nim do uniwersytetu w USA, który wykonał badania potwierdzające przydatność urządzenia. To był punkt zwrotny. Zainteresowanie świata medycznego i fundusze z organizacji wspierających wynalazców.

Ten przypadek jest doskonałą ilustracją do tezy prezesa PAN, że nie szybko „powstanie u nas Krzemowa Dolina”. Opowiada on o tym, jak powstają takie „centra ludzkiej kreatywności” jak w Kalifornii i dlaczego u nas jest z tym problem.

U progu rewolucji naukowo technicznej przewidywano, że mikroelektronika będzie z nami na dobre i złe. Trudno o lepszy przykład takich zastosowań niż technologia bezzałogowych samolotów – dronów. W rękach zbrodniarzy służą one łatwemu zabijaniu „wrogów Ameryki” (co jest nie dość, że złe, to jeszcze głupie – gdyż każdy zabity pozostawia żądnych zemsty przyjaciół i krewnych, mnożąc ilość tych wrogów). Ale ta sama technologia w rękach wizjonerów może sprawić wiele dobra. Prezes Facebooka zastanawia się, jak połączyć w społecznościowej sieci kolejne miliardy (!) ludzi. Problem w tym, że większość z tych, którzy mają internet już połączył. Trzeba więc dać internet pozostałym. Sztuczne satelity Ziemi nie rozwiązują problemu, bo te stacjonarne są zbyt wysoko, by zapewnić szybką łączność, a niestacjonarne stwarzają inne problemy techniczne. Jeśli by jednak lekkie drony wyposażyć w baterie słoneczne, to mogą one unosić się w powietrzu i tworzyć doskonałą sieć komunikacyjną. Więcej szczegółów w podlinkowanym raporcie, oraz w artykule „Mark Zuckerberg i Internet.org podłączą resztę świata do sieci”.

Drukarki 3D pozwalają wyprodukować rzeczy dostosowane do indywidualnych potrzeb. Najbardziej spektakularnym przykładem jest przeszczepienie implantu dużego fragmentu czaszki wydrukowanego w 3D.

Na czym polega druk 3D? W druku dwuwymiarowym toner lub tusz jest nakładany na papier. Przy druku 3D jakiś rodzaj tworzywa sztucznego jest układany w przestrzeni trójwymiarowej. Można więc wydrukować przedmiot o dowolnym kształcie.

Ten wynalazek może mieć bardzo ważne skutki ekonomiczne:

1. Możliwość dostosowanej do potrzeb produkcji w pobliżu miejsca zakupu / wykorzystania.

2. Dalszą „dematerializację” przemysłu. Kupować będzie się przede wszystkim projekt (plik) oraz surowiec. Zakupiony przedmiot wykonamy samodzielnie.

3. Odwrócenie tendencji globalizacji. Duże korporacje światowe stracą powoli przewagę konkurencyjną związaną ze sprawną logistyką oraz tanią siłą roboczą. Większość przedmiotów będzie produkowana lokalnie. Chiny mogą stracić pozycję fabryki świata.

4. Osłabienie tendencji unifikacji. Kreatywność zyska nowy wymiar: możliwość tworzenia przedmiotów o jakich się tylko zamarzy. To także wzmocni lokalny biznes.

Nie brak osób, które wręcz uważają, że drukarki 3D zapoczątkują nową rewolucję naukowo techniczną (np. Chris Anderson, redaktor naczelny magazynu „Wired”).

Na razie drukarki takie są stosunkowo drogie (najtańsze modele w okolicy 6 tys zł). Ale ich ceny stale spadają. Nie ulega wątpliwości, że ten rynek będzie się dynamicznie rozwijał. Także w Polsce istnieją firmy produkujące takie drukarki (np. Zortrax).

 

 Prezesi największych spółek internetowych gościli w piątek w Białym Domu. Jeśli to spotkanie miało na celu przekonanie klientów, że firmy dostatecznie chronią ich prywatność, to raczej się nie udało. Brak nawet pewności, że ze strony firm nie było nielegalnych działań (NSA twierdzi, że działało za zgodą przedsiębiorstw). Komunikat po tym spotkaniu jest pełen ogólników.

Prezydent skorzystał okazji, aby pochwalić się postępami we wdrażaniu dyrektywy z 17 stycznia, której celem jest uregulowanie zadań wywiadowczych z uwzględnieniem amerykańskich sojuszy, stosunków handlowych i inwestycji. W tym także problemów firm, których funkcjonowanie zależy od poszanowania prywatności i podstawowych swobód.
Rozmawiano także nad problemem prywatności w związku z przetwarzaniem danych masowych („big data”). Zagadnieniem tym zajmuje się doradca Prezydenta, John Podesta.

 hackW świecie technologii prawdziwe sensacje zdarzają się rzadko. Taką sensacją jest decyzja Facebooka, który właśnie ogłosił pełną otwartość języka Hack, będącego firmową modyfikacją PHP. Oto w świecie bezwzględnej walki z użyciem licencji i handlowych tajemnic, jedna z najbardziej dynamicznie rozwijająca się firm udostępnia wszystkim swe podstawowe technologie. Wcześniej już opublikowano w podobny sposób zasady budowy potężnej sieci serwerów, zdolnych obsłużyć miliardy zapytań (www.opencompute.org) oraz narzędzia do zarządzania tak złożonymi projektami, które łączą swobodę działania ze zgodną współpracą setek developerów (phabricator.org).

Szerokim echem odbiło się ostatnie wystąpienie prezesa Google, Larry'ego Page, na spotkaniu w TED. Powiedział on między innymi, że działalność NSA zagraża demokracji i przeszkadza w technologicznych innowacjach.

ród ciekawych pomysłów innowacyjnych, o jakich on mówił jest udostępnienie odpersonalizowanej dokumentacji medycznej wszystkim badaczom. Jego zdaniem może to ocalić 100 tysięcy osób rocznie.

To dobry przykład na to, że knowania polityków są nie z tej epoki. Już u początków rewolucji naukowo-technicznej wiadomo było, że postęp technologiczny wymaga zmian w wielu sferach życia. Zwłaszcza politycznych i gospodarczych. Tymczasem światem rządzą nadal troglodyci z czasów zimnej wojny.

Problem w tym, że przekonanie prezesów technologicznych potentatów, że technologia pozwoli „czynić świat lepszym” jest strasznie naiwne. On potrafią spełniać (lub kreować) ludzkie potrzeby i nieźle na tym zarabiać. Ale bolączek współczesności nie da się usunąć przez ich ulepszanie. Mało tego. Egzystencja potentatów internetowych jest związana z wadami globalnego systemu gospodarczego (oderwanie giełdy od „fundamentów”, koncentracja bogactwa, konkurencja wizerunków a nie produktów itd...).

Skoro jednak brak dla nich przeciwwagi...

 W czasach, gdy informatyka miała zastosowanie głównie w przedsiębiorstwach (i nauce) to IBM był monopolistą (choć wówczas tak tego nie traktowano). Ta firma wyznaczał standardy i kierunki rozwoju.

Współczesnym użytkownikom komputerów nazwa IBM kojarzy się zapewne głównie z komputerami osobistymi IBM PC. Firma ta ma także spory udział w rozwoju środowiska Java. Główne źródło przychodów to nadal produkty i usługi dla przedsiębiorstw. Al znaczenie IBM poz tą niszą rynkową jest niewielkie.

W epoce dominacji komputerów osobistych równie kluczową rolę odgrywała firma Microsoft. Tak samo jednak, jak IBM nie potrafił utrzymać swej pozycji, gdy dynamicznie rozwijał się rynek komputerów osobistych, tak Microsoft ma problem z rozwojem mobilności.

Nie pomógł nawet desperacki krok zakupu Nokii. Próbując odrobić straty, Microsoft rozdaje swoje Windows Phone za darmo. Czy to coś da?

Produkty Microsoft są chyba zbyt złożone dla współczesnej młodzieży, która nie chce tracić czasu na ich poznawanie. Ma być szybko i prosto. Czy Microsoft jest w stanie coś takiego zrobić?

W Islandii 25 marca ma ruszyć projekt Auroracoin. Jest to kryptowaluta, wykorzystująca otwarty kod waluty litecoin. Idea działania różni się od bitcoina jedynie szczegółami technicznymi (docelowa kwota, częstotliwość przetwarzania etc).

Punktu widzenia użytkownika, najważniejsze jest to, że połowa całej kwoty emisji (która ma wynieść 21 mln) została już „wydobyta” i ma być rozdysponowana pomiędzy obywateli Islandii (330 tysięcy). Jest to możliwe dzięki temu, że prawie wszyscy w tym kraju korzystają z internetu, a ich baza identyfikatorów (odpowiednik polskiego PESEL) posiada interfejs umożliwiający weryfikację. Dlatego po zalogowaniu się na stronie każdy obywatel może otrzymać należną mu kwotę 31,8 auroracoina (AUC).

 

Islandia była krajem, który najsilniej odczuł kryzys z roku 2008. W referendum obywatele odrzucili możliwość spłacenia wierzycieli upadłych banków. Jednym ze skutków są utrudnienia w wymianie międzynarodowej, co przekłada się na problemy całej gospodarki. Oficjalna waluta Islandii stale traci na wartości (inflacja). Mamy więc bardzo dogodne warunki do stworzenia alternatywnego systemu monetarnego. Czy jednak auroracoin spełni tą rolę? Jest to raczej wątpliwe.

 

W USA szykuje się wielka batalia sądowa między firmą Aereo, a oskarżającymi ją o naruszanie praw autorskich stacjami telewizyjnymi. Aereo pozwala klientom na nagrywanie programów telewizyjnych w wirtualnym rejestratorze, który umożliwia później strumieniowe przesyłanie programu do urządzenia. Aereo pobiera 8 dolarów miesięcznie za korzystanie z usługi dostępnej w kilku miastach USA. Nie wiadomo co złego jest w tej działalności, gdyż odbiorcy telewizji korzystają z własnych instalacji do zgodnego z prawem odbioru, a to co oferuje Aereo jest jedynie ulepszonym rejestratorem. Właściciele stacji telewizyjnych odgrażają się, że jeśli sąd podzieli to zdanie – przestaną nadawać sygnał drogą radiową.

 

Chyba jednak wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że czas klasycznej TV mija. W Polsce udało się nadawcom za publiczne pieniądze nieco opóźnić ten proces poprzez wdrożenie naziemnej telewizji cyfrowej.

 

Finansowanie społecznościowe jest alternatywą dla kredytu. W krajach zachodnich w ten sposób finansuje się głównie niewielkie przedsięwzięcia – na przykład artystyczne. W Polsce może to być alternatywny (w stosunku do funduszy unijnych) sposób wsparcia drobnego biznesu. Zauważyli to twórcy portalu ideowi.pl. Zaangażowana w ten projekt Monika Loryńska wyjaśnia jego założenia:

Odbywa się to następująco: wrzucamy opis pomysłu oraz kwotę, jaką potrzebujemy, a ludzie, którym ten pomysł się podoba, wspierają go finansowo. W zamian za to dostają najczęściej jakiś gadżet albo gotowy produkt. Na zebranie tych pieniędzy jest ograniczony czas - najczęściej miesiąc lub dwa. Jeśli to się nie uda w tym czasie, to środki są cofane z powrotem do wszystkich wspierających. Nasz portal w przeciwieństwie do innych, skupia się wyłącznie na projektach biznesowych, czyli można tutaj zbierać środki na założenie lub rozwój własnej firmy.